czwartek, 8 stycznia 2015

Rozdział 1 Cz.1

     Nadszedł ten dzień w którym miałam lecieć do Dortmundu, więc trzeba było się zbierać. Szybko wzięłam prysznic, ubrałam się i  poszłam zrobić sobie kanapki. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam że była piękna pogoda, chciałam bym żeby była taka ciągle. Nagle usłyszałam głos babci.
-Marcela wujek już przyjechał, zbieraj się.
     Nie chętnie wzięłam walizkę i zeszłam na dół, wujek zabrał ją ode mnie i poszedł z nią do samochodu, a ja zaczęłam żegnać się z babcią.
-Babciu będę za tobą tęsknić - powiedziałam, po czym przytuliłam babcie, po czym dodałam. - Masz o siebie dbać, będę tu przyjeżdżać jak najczęściej i będę dzwonić. - babcia się uśmiechnęła po czym się odezwała.
-Trzymaj się tam i pamiętaj że drzwi dla ciebie zawsze są u mnie otwarte, i spełniaj tam swoje marzenia - zrobiło mi się babci szkoda, bo było widać że ma łzy w oczach.
     Już miałam wsiadać do samochodu gdy spojrzałam przez okno, a tam stała babcia, pomachał jej a ona ten gest odwzajemniłam. Wsiadłam do samochodu i razem z wujkiem pojechałam na lotnisko. Bardzo trudno było mi się rozstać z tym miejscem, tutaj dorastałam i nie chciałam zostawić babci, a najchętniej bym ją zabrała ze sobą. Z babcią bardzo się zżyłam po śmierci rodziców i siostry, więc w moim życiu była bardzo ważna. Zajechaliśmy na parking, wzięłam walizkę i poszliśmy na lotnisko. Gdy usłyszałam że jest odprawa mojego lotu, zaczęłam się żegnać z wujkiem.
-Wujku mam do ciebie prośbę, żebyś się zaopiekowała babcią i jakby coś się działo to do mnie dzwoń - przytuliłam wujka.
-Obiecuję ci, że się nią zaopiekuję, a ty tam się świetnie baw i spełniaj marzenia - wzięłam walizkę i poszłam na odprawę
     Odłożyłam walizkę i dałam bilet. Siadłam koło okna, żeby podziwiać widoki za oknem. Ten lot samolotem był moim pierwszym w życiu, więc się trochę bałam. Na samym początku stewardessa powiedziała co robić, jak by były jakieś komplikacje i jak zapinać pasy.
     Przez cały lot słuchałam muzyki albo przeglądałam instagrama, w pewnej chwili stewardessa powiedziała żeby zapiąć pasy, bo zaraz lądujemy. Nawet się nie spostrzegłam kiedy już wylądowaliśmy. Ten lot bardzo szybko mi minął i pierwsze wrażenie z latanie, okazało się być dobre. Latanie samolotem jest bardzo spokojne i postanowiłam że tego środka lokomocji będę używać, gdy będę  chciała wrócić do Polski. Wzięłam walizkę i zaczęłam poszukiwania Ewy i Sary, ponieważ to one miały mnie odebrać. Gdy je ujrzałam, to mała Sara nawet chyba mnie rozpoznała, ponieważ zaczęła się cieszyć i mi machać.Podeszłam do nich i od razu Ewa się odezwała.
-Witaj kochana, jak dawno cie nie widziałam - przytuliłam Ewę, a potem małą Sarę, po czym się do niej odezwałam
-Cześć Sara, ale ty urosłaś - wzięłam małą na ręce. Sara ma trzy latka, a jak ją ostatnio widziałam maiła dwa. Po chwili usłyszałam głos Ewy.
-Jak minął ci lot ? - oddałam małą na rączki Ewy i szliśmy powoli do samochodu.
-Na początku się bałam, bo był to mój pierwszy lot, ale wrażenia latania samolotem są dobre.
     Gdy już doszliśmy do samochodu i usiadłam na miejscu pasażera, Ewka zapięła w foteliku Sarę, po czym ruszyliśmy do domu. Przez całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim i o niczym. Gdy już dojechaliśmy do domu Piszczków, aż mnie zamurowało. Ten dom był piękny. Ewa zaprowadziła Sarę do jej pokoju i zaczęła mnie oprowadzać po całym budynku salon, kuchnia, pokój gościnny,  jadalnia, łazienka na dole, łazienka na górze i sypialni Łukasza i Ewy oczywiście pomieszczenie w którym będę bardzo dużo spędzać czasu, czyli mój pokój. Ten dom jest ogromny, ja bym się w nim od razu zgubiła dobrze że miałam swój pokój na pierwszym piętrze. Gdy Ewa pokazał mi mój pokój, oznajmiła mi że idzie zrobić obiad, ponieważ zaraz wróci Łukasz z treningu. Ewa poszła zrobić obiad, a ja poszłam wziąć relaksujący prysznic. Po kąpieli wzięłam walizkę i zaczęłam ją  rozpakowywać. Zajęło mi to trochę czasu i nawet się nie zmęczyła. Po skończonej robocie rzuciłam się na łóżko. Spojrzałam na biurko na którym leżał mój laptop, który zabrałam do Niemiec. Sprawdziłam co dzieję się na Fb, instagramie i moim fanpejdz'u. Dodałam parę postów na fanpejdz'a ponieważ w ostatnim czasie trochę go zaniedbałam, z braku czasu. Gdy sobie tak przeglądałam insta usłyszałam że ktoś przyszedł, byłam pewna że to Łukasz. Poszłam zobaczyć kto to i się nie myliłam, to był on. Widać było że był zmęczony, pewnie trener dał im wycisk. Po chwili odezwał się do mnie z uśmiechem.
-Marcela, jak ja dawno cię nie widziałem - przytulił mnie po czym mu odpowiedziałam.
-Ciekawe czy na lepsze czy gorszę - Ewa to usłyszała ponieważ się zaśmiała i dodała.
-Na pewno na lepsze i chodźcie na obiad - zaraz jej odpowiedziałam.
-Łukasz idzie wziąć prysznic i nie będzie jadł bo za dużo waży - wystawiłam język Łukaszowi. Zawsze się ze sobą droczyliśmy.
-Z tym pierwszym się zgadzam a z drugim nie, Ewcia włóż mi bo jestem cholernie głodny - poszedł na górę wziąć prysznic, a ja poszłam do jadalni.
     Łukasz  przyszedł bardzo szybko i już jedliśmy wszyscy w komplecie, czyli: ja, Ewa, Sara i Łukasz. Muszę przyznać że Ewa gotuję jak mistrz kuchni, ponieważ ten obiad był strasznie pyszny. Z rozmyślania wyrwał mnie głos Łukasza.
-Ewcia, dzisiaj robimy imprezę, chciałem cię o tym poinformować - Ewa spojrzała na niego po czym spytała.
-A jak się nie zgodzę to co ? - Łukasz zawszę się pytał, jak już postanowił i nie rozumiem dlaczego on zawsze się pyta.
-To i tak robimy imprezę - uśmiechając się do niej żeby się zgodziła. Ewa teraz, jak i zawsze mu uległa i jego uśmiechowi.
-Niech ci będzie - zaczęła sprzątać talerze do zmywarki. -A co zrobimy z Sarą - spojrzała na małą.
-To już załatwiłem, małą zostawimy z opiekunką. Kuba tam zostawia Oliwkę - Ewa znowu spytała.
-A o której ta impreza ?
-O 17. Ja z Marcelą pojadę po zakupy, a ty tu ogarniesz wszystko. Jak przyjadę to zawiozę Sarę do opiekunki - wziął Sarę na ręce.
-A pytałeś się Marceli czy chce z tobą pojechać ? - spytała, po czym Łukasz się zwrócił  się do mnie.
-Marcela pojedziesz ze mną ? Proszę - zrobił tą samą minkę co wcześniej żeby Ewa się zgodziła. Postanowiłam że się zgodzę.
-Niech ci będzie - powiedziałam po czym Łukasz odpowiedział.
-To idź się zbierać - pośpieszał mnie.
     Poszłam się przebrać. Szczerzę to nie miałam ochoty jechać na zakupy, a tym bardziej imprezę. Ale jak mus to mus. Przebrałam się, po czym poszłam wziąć kurtkę i buty, zastałam gotowego Łukasza który już na mnie czekał.
-Gotowa - spytał uśmiechając się.
-Tak - odpowiedziałam. Ubraliśmy się i wyszliśmy z mieszkania. Niespodziewanie Łukasz się spytał.
-Masz prawo jazdy ?
-Tak - odpowiedziałam i już zaczęłam otwierać drzwi od strony pasażera, lecz Łukasz mi je zamknął. Spojrzałam na niego pytająco.
-Jak masz to kierujesz - podał mi kluczyki do jego pięknego samochodu
-Jak ci zarysuje lub rozwalę to nie moja wina - powiedziała po czym wsiadłam na miejsce kierowcy.
-Ok - odpowiedział po czym włączył muzykę. Piosenka która zaczęła lecieć z radia, kojarzyła mi się z dzieciństwem. Po prostu kocham ją.
-Jesteś tego pewny ? - musiałam się upewnić.
-Tak - odpowiedział.
     Zapaliłam samochód i jechałam tam gdzie Łukasz mi kazał, ponieważ ja  nie znałam Dortmundu. Poszliśmy do supermarketu żeby wszytko kupić. Jak zobaczyłam ile Łukasz ładuje procentów, zapytałam.
 -Nie za dużo tego alkoholu ?
-Będzie dużo ludzi - powiedział
-A mogę wiedzieć kto przyjdzie na imprezę ?
-Nie chce mi się wymieniać, ale będzie więcej niż 10 osób - odpowiedział, po czym wziął jeszcze 5 zgrzewek piwa.
     Gdy wszystko kupiliśmy wróciliśmy do domu.




                                                         *** 

                                                            (oczami Mario)




     Przyszedłem po Marco żeby iść na imprezę do Łukasza. Jak wszedłem do domu Marco, oczywiście bez pukania, zastałem Marco siedzącego na kanapie. Odezwałem się ponieważ zauważyłem że jest przygnębiony.
-Ej Marco co jest ? - po chwili się spojrzał na mnie i odpowiedział.
-Rozstałem się z Caro - powiedziałem ze smutkiem w głosie. Usiadłem koło niego po czym objąłem go ramieniem. Rozumiem jego smutek ponieważ był z nią 4 lata. Po chwili postanowiłem się odezwać.
-Stary wszystko będzie okej - spojrzał się na mnie po czym odezwał.
-Ja ją bardzo kochałem i pragnąłem spędzić z nią resztę życia, a ona mnie zdradziła z pierwszym lepszym - zakrył dłońmi twarz.
-Znajdziesz sobie inną dziewczynę. Nie była ciebie wart. A teraz idziemy na imprezę do Łukasza, więc rusz te cztery litery i jedziemy - wstaliśmy z kanapy i poszliśmy do samochodu Marco, wcześniej zamykając jego dom.
     Przez całą drogę Marco się nie odzywał. Nigdy go w takim stanie nie widziałem. Zawsze chodził uśmiechnięty i pełny optymizmu.



____________________________________________________________________

Czytasz = Komentujesz  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz