***
(oczami Marceli)Bardzo dobrze mi się leciało samolotem dopóki stewardessa nie zaczęła mówić.
-Proszę państwa zapiąć pasy i założyć maski, ponieważ będzie lądowanie awaryjne - na początku byłam bardzo szokowana tym co ona mówi, po chwili wszystko do mnie dotarło i zrobiłam posłusznie to co mi kazała.
Każdy był wystraszony i modlił si,ę żeby wszystko się udało, Spojrzałam przez okno przy którym siedziałam i zobaczyłam morze, żadnego lądu, czyli nie mieliśmy żadnych szans. Ja nie chciałam jeszcze umierać miałam jeszcze wiele rzeczy które chciałam zrobić, a teraz mogę o tym zapomnieć na zawsze.
Gdy samolot między morzem dzieliło z 4 metry zamknęłam oczy. Jak nawet nie minęła minut poczułam zderzenie z wodą, po kilku sekundach woda zaczęła się pokazywać na pokładzie. Nie minęło 2 minuty a wzięłam mój ostatni wdech w moim życiu. Kiedy zaczęło mi brakować tlenu, woda zaczęła się wdzierać w mój organizm i zapełniła całe moje płuca. Wtedy czułam ogromny ból i strach przed śmiercią, która niestety przyszła na moją kolej. Kiedyś jakiś pan powiedział, że ktoś tam na górze liczy nam czas, a teraz może dostanę na to odpowiedź.
Gdy czułam że spadam w nieskończoną czarną przestrzeń, przebudziłam się z tego okropnego snu. Jakie to szczęście że był to tylko sen. Kiedy po tym wszystkim doszłam do siebie, zobaczyłam że Marco śpi, a Mario coś chyba knuł bo gadał do każdego. Dopóki nie dostał tego czego chciał, czyli markera.
-Mario tobie to się chyba nieźle nudzi - otworzył marker i zaczął rysować.
-Ciesz się że tobie nic nie narysowałam - powiedział ale ja wolałam się upewnić i spojrzałam na ekran telefonu.
-Nawet tego nigdy nie próbuj, bo gorzko tego pożałujesz - ostrzegłam go uśmiechając się przy tm chytrze.
-Pożyjemy, zobaczymy - odwzajemnił uśmiech.
-Marcela - siedząca za mną osoba mówiła do mnie.
-Tak? - odwróciłam się.
-Widzisz tamte dwa miejsca wolne za Agatą i Kubą? - powiedziała Ania, ja pokiwałam potwierdzająco głową. -Chodź usiądziemy tam, bo ja już go mam dość - wskazała głową na Roberta.
-Mi to pasuje - wstałam i poszłam usiąść na wskazane miejsca.
-W końcu będę mogła porozmawiać z kimś normalnym, a nie gadać o tym samym.
-Ja też nie miała lepiej, bo koło Marco z którym w ogóle nie gadam.
-Pokłóciłaś się z nim ? - spytała Ania.
-Nie.
-To dlaczego ?
-Myliłam się to co do niego, okazał się taki jaki sądziłam.
-Dobra nie będę dawać ci rad ani się wtrącać w wasze sprawy. Sami je ze sobą rozwiążecie. A teraz zmieńmy temat.
-To może ustalmy co robimy w pierwszy dzień ? - zaproponowałam.
-Zakupy, plaża - powiedziała Ania.
-Mi pasuje. Tylko trzeba poinformować resztę ekipy.
-Dziewczyny na pewno pójdą, a chłopaki to by tylko leżeli i nic nie robili - skrytykowała chłopaków.
-To i tak dobrze mogło być gorzej - zaczęłyśmy się śmiać, a osoby wokół zaczęli się na nas dziwnie patrzeć, co nas jeszcze bardziej rozśmieszyło. Śmiałyśmy się dobre cztery minuty, aż zaczął mnie boleć brzuch i nie mogłam nabrać powietrza.
-Dobra koniec bo ja już umieram - wydusiłam przez śmiech.
Gdy Ania poszła się przesiąść gdzie indziej, zaczęło mi się trochę nudzić, więc poszedłem usiąść na miejsce Marceli. Gdy zobaczyłem Reusa że ma narysowane wąsy, nie mogłem się opanować i zacząłem się śmiać.
-Zamknij się bo go obudzisz i będzie wiedział o co chodzi - mówił zdenerwowany Mario.
-Chyba za późno - powiedziałem gdy Marco zaczął się wiercić. W pewnym momencie się do mnie przytulił tak mocno że myślałem że mnie udusi. Po chwili zaczął coś bełkotać, co rozbawiło Mario.
-Reus idioto co ty robisz - powiedziałem nawet dość głośno. Marco oderwał się odemnie jak od poparzonego.
-Co się dzieję? - spytał oszołomiony.
-Zacząłeś się przytulać do Lewego, jak byście byli parą, a i coś zacząłeś gadać, więc cię obudził - mówił Mario . Przed nami nagle pojawił się Mats który zaczął się śmiać na cały przedział samolotowy.
-Mogę wiedzieć z czego się śmiejesz, to razem się pośmiejemy - mówił Marco, który nie wiedział że to z niego śmieje się kolega klubowy.
-Z Ciebie - odpowiedział mu natychmiast.
-Jak to? - spytał zdezorientowany.
-Od kiedy zapuszczasz wąsy, lepiej powiedz - Marco natychmiastowo wziął telefon i zobaczył się w ekranie, po czym jak najszybciej podążył do łazienki.
-Kto mu to narysował? - dołączył się Marcel do całej sytuacji, a ja mu w odpowiedzi wskazałem na Mario, który się szczerzył jak głupi do sera. Ciekawe czy będzie taki radosny jak Marco się dowie że to on, jeżeli w ogóle się dowie.
-Niezła robota z tym - przybił piątkę z Mario. Po chwili do naszego towarzystwa wrócił zdenerwowany Marco, po którym nic nie było widać, jego twarz wyglądała jak by była z skamieniała. Ale że ja go znam już dość długo, wiedziałem że jest zdenerwowany i to nawet bardzo. Bo jak by jakiś fan mu zrobił zdjęcie i wysłał do jakiejś redakcji. Marco by nie miał życia co najmniej przez miesiąc, za nim wszyscy by się od niego odczepili i zapomnieli o tym, więc mu się nie dziwie że był zły.
-Kto narysował mi te wąsy? - spojrzał na każdego z po kolei. -Długo będę czekał na odpowiedź - dało się już wyczuć w jego głosie złość.
-Yyyy.... nooo.. - jąkał się Mario, który starał się coś wymyślić na poczekaniu, po czym wypalił. -To dzieło było Marceli - powiedział ciszej jej imię żeby nie usłyszała tego.
-Jak to jej?
-No tak jej. Myślisz że dlaczego tutaj nie siedzi tylko Lewy, ponieważ bała się twojej reakcji. Chociaż jej się nie dziwie - mówił swój monolog Mario, który już nieźle wkręcił w to kłamstwo. Tylko nie pomyślał że oni mogą się jeszcze bardziej pokłócić i się nie pogodzą, od tak.
-Gdzie ona jest? - zadał ponownie pytanie.
-Siedzi z Lewuska żoną - odpowiedział Mario. - Ej nie mów że pójdziesz do niej? - jak by Marco poszedł do Marceli całe kłamstwo by się wydało.
-Nie pójdę tylko chciałem wiedzieć gdzie jest . Dobra skończmy już ten temat - zarządził Marco co Mario poszło na rękę, po czym poprosiliśmy o szampana.
-Mario tobie to się chyba nieźle nudzi - otworzył marker i zaczął rysować.
-Ciesz się że tobie nic nie narysowałam - powiedział ale ja wolałam się upewnić i spojrzałam na ekran telefonu.
-Nawet tego nigdy nie próbuj, bo gorzko tego pożałujesz - ostrzegłam go uśmiechając się przy tm chytrze.
-Pożyjemy, zobaczymy - odwzajemnił uśmiech.
***
-Tak? - odwróciłam się.
-Widzisz tamte dwa miejsca wolne za Agatą i Kubą? - powiedziała Ania, ja pokiwałam potwierdzająco głową. -Chodź usiądziemy tam, bo ja już go mam dość - wskazała głową na Roberta.
-Mi to pasuje - wstałam i poszłam usiąść na wskazane miejsca.
-W końcu będę mogła porozmawiać z kimś normalnym, a nie gadać o tym samym.
-Ja też nie miała lepiej, bo koło Marco z którym w ogóle nie gadam.
-Pokłóciłaś się z nim ? - spytała Ania.
-Nie.
-To dlaczego ?
-Myliłam się to co do niego, okazał się taki jaki sądziłam.
-Dobra nie będę dawać ci rad ani się wtrącać w wasze sprawy. Sami je ze sobą rozwiążecie. A teraz zmieńmy temat.
-To może ustalmy co robimy w pierwszy dzień ? - zaproponowałam.
-Zakupy, plaża - powiedziała Ania.
-Mi pasuje. Tylko trzeba poinformować resztę ekipy.
-Dziewczyny na pewno pójdą, a chłopaki to by tylko leżeli i nic nie robili - skrytykowała chłopaków.
-To i tak dobrze mogło być gorzej - zaczęłyśmy się śmiać, a osoby wokół zaczęli się na nas dziwnie patrzeć, co nas jeszcze bardziej rozśmieszyło. Śmiałyśmy się dobre cztery minuty, aż zaczął mnie boleć brzuch i nie mogłam nabrać powietrza.
-Dobra koniec bo ja już umieram - wydusiłam przez śmiech.
***
(oczami Roberta)Gdy Ania poszła się przesiąść gdzie indziej, zaczęło mi się trochę nudzić, więc poszedłem usiąść na miejsce Marceli. Gdy zobaczyłem Reusa że ma narysowane wąsy, nie mogłem się opanować i zacząłem się śmiać.
-Zamknij się bo go obudzisz i będzie wiedział o co chodzi - mówił zdenerwowany Mario.
-Chyba za późno - powiedziałem gdy Marco zaczął się wiercić. W pewnym momencie się do mnie przytulił tak mocno że myślałem że mnie udusi. Po chwili zaczął coś bełkotać, co rozbawiło Mario.
-Reus idioto co ty robisz - powiedziałem nawet dość głośno. Marco oderwał się odemnie jak od poparzonego.
-Co się dzieję? - spytał oszołomiony.
-Zacząłeś się przytulać do Lewego, jak byście byli parą, a i coś zacząłeś gadać, więc cię obudził - mówił Mario . Przed nami nagle pojawił się Mats który zaczął się śmiać na cały przedział samolotowy.
-Mogę wiedzieć z czego się śmiejesz, to razem się pośmiejemy - mówił Marco, który nie wiedział że to z niego śmieje się kolega klubowy.
-Z Ciebie - odpowiedział mu natychmiast.
-Jak to? - spytał zdezorientowany.
-Od kiedy zapuszczasz wąsy, lepiej powiedz - Marco natychmiastowo wziął telefon i zobaczył się w ekranie, po czym jak najszybciej podążył do łazienki.
-Kto mu to narysował? - dołączył się Marcel do całej sytuacji, a ja mu w odpowiedzi wskazałem na Mario, który się szczerzył jak głupi do sera. Ciekawe czy będzie taki radosny jak Marco się dowie że to on, jeżeli w ogóle się dowie.
-Niezła robota z tym - przybił piątkę z Mario. Po chwili do naszego towarzystwa wrócił zdenerwowany Marco, po którym nic nie było widać, jego twarz wyglądała jak by była z skamieniała. Ale że ja go znam już dość długo, wiedziałem że jest zdenerwowany i to nawet bardzo. Bo jak by jakiś fan mu zrobił zdjęcie i wysłał do jakiejś redakcji. Marco by nie miał życia co najmniej przez miesiąc, za nim wszyscy by się od niego odczepili i zapomnieli o tym, więc mu się nie dziwie że był zły.
-Kto narysował mi te wąsy? - spojrzał na każdego z po kolei. -Długo będę czekał na odpowiedź - dało się już wyczuć w jego głosie złość.
-Yyyy.... nooo.. - jąkał się Mario, który starał się coś wymyślić na poczekaniu, po czym wypalił. -To dzieło było Marceli - powiedział ciszej jej imię żeby nie usłyszała tego.
-Jak to jej?
-No tak jej. Myślisz że dlaczego tutaj nie siedzi tylko Lewy, ponieważ bała się twojej reakcji. Chociaż jej się nie dziwie - mówił swój monolog Mario, który już nieźle wkręcił w to kłamstwo. Tylko nie pomyślał że oni mogą się jeszcze bardziej pokłócić i się nie pogodzą, od tak.
-Gdzie ona jest? - zadał ponownie pytanie.
-Siedzi z Lewuska żoną - odpowiedział Mario. - Ej nie mów że pójdziesz do niej? - jak by Marco poszedł do Marceli całe kłamstwo by się wydało.
-Nie pójdę tylko chciałem wiedzieć gdzie jest . Dobra skończmy już ten temat - zarządził Marco co Mario poszło na rękę, po czym poprosiliśmy o szampana.
___________________________________________________________________
Chciałam was bardzo przeprosić, nie wiem który to raz ale bardzo was przepraszam, że nic nie pisałam, nawet nie zawiesiłam bloga. Nawet rozmyślałam żeby zakończyć ten bloga, ale założyłam sobie cel że go skończę pomimo wszystko, ale brak czasu chciałabym wam wyjaśnić. Tak tłumaczy się winny ale chciałam bym bardzo wam to wszystko wyjaśnić. To tak niektórzy wiedzą że chodzę do 3 gimnazjum, a co się z tym wiąże to ogromnie dużo nauki. Sprawdzian za sprawdzianem, tak samo jest z kartkówkami. Więc nie mam czasu na nic, wracam późno ze szkoły a do tego mam bierzmowanie. Które mi zabiera czas którego nawet nie mam, jak wracam z kościoła to już jest 19 i muszę się pouczyć, a gdzie tutaj czas na pisanie bloga, nie mam go. Dlatego zostaje mi weekend w którym staram się odpocząć i coś napisać, lecz nie zawsze mi to wychodzi. Gdy zakładałam bloga miałam bardzo dużo czasu, którego mi tak bardzo brakuje. Mam nadzieje że po październiku zrobi się o wiele luźniej i będę mieć więcej.
Jeżeli chodzi o następny rozdział postaram się dodać go pod koniec października lub początek listopada.
Pozdrawiam Karolina.
Chciałam was bardzo przeprosić, nie wiem który to raz ale bardzo was przepraszam, że nic nie pisałam, nawet nie zawiesiłam bloga. Nawet rozmyślałam żeby zakończyć ten bloga, ale założyłam sobie cel że go skończę pomimo wszystko, ale brak czasu chciałabym wam wyjaśnić. Tak tłumaczy się winny ale chciałam bym bardzo wam to wszystko wyjaśnić. To tak niektórzy wiedzą że chodzę do 3 gimnazjum, a co się z tym wiąże to ogromnie dużo nauki. Sprawdzian za sprawdzianem, tak samo jest z kartkówkami. Więc nie mam czasu na nic, wracam późno ze szkoły a do tego mam bierzmowanie. Które mi zabiera czas którego nawet nie mam, jak wracam z kościoła to już jest 19 i muszę się pouczyć, a gdzie tutaj czas na pisanie bloga, nie mam go. Dlatego zostaje mi weekend w którym staram się odpocząć i coś napisać, lecz nie zawsze mi to wychodzi. Gdy zakładałam bloga miałam bardzo dużo czasu, którego mi tak bardzo brakuje. Mam nadzieje że po październiku zrobi się o wiele luźniej i będę mieć więcej.
Jeżeli chodzi o następny rozdział postaram się dodać go pod koniec października lub początek listopada.
Pozdrawiam Karolina.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz