sobota, 16 maja 2015

Rozdział 12

     Z samego rana obudził mnie budzi, wstałam i poszłam na poranną toaletę. Ubrałam się w szorty  i  t-shirt, po czym poszłam do kuchni na śniadanie. Gdy weszłam do wcześniej wymienionego pomieszczenia, zobaczyłam całą rodzinkę Piszczków, którzy konsumowali śniadanie.
-Szybko jedz bo się spóźnimy - powiedział Łukasz a ja spojrzałam na wyświetlacz telefonu, żeby zobaczyć która jest godzina. Mieliśmy jeszcze tylko pół godziny do treningu. Szybko zjadłam śniadanie, po czym ubrałam koszule i conversy. Wzięłam jeszcze kluczyki od domu i oczywiście mój telefon, z którym się nie rozstaję. Jak już wszystko wzięłam, poszłam do samochodu Łukasza.


                                                  ***



     Na trening chłopaków bardzo szybko dojechaliśmy, w ogóle nie było korków, co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło, ponieważ zawsze o tej godzinie były i to duże. Kiedy byliśmy pod SIP, tak jak zawsze poszłam do siebie, a Łukasz do szatni.


                                                  ***



     Podczas treningu gdy rozmawiałam z Kloppem, nagle usłyszałam głośne krzyki "UWAGA", po czym zauważyłam jak piłka z impetem wpada w głowę Kloppa. Uderzenie było tak mocne, że trener stracił równowagę, a próbując się nie wywalić, złapał mnie za rękę w skutek czego, wywaliliśmy się obok siebie. Szybko wstałam po czym pomogłam się podnieść, zdenerwowanemu Kloppowi. Dało się poznać że trenera głowa boli, chociaż nawet się nie dziwię, bo uderzenie było bardzo mocne.
-Przepraszam nie chciałem cię wywalić - powiedział trener.
-Nic się nie stało. Trener chciał tylko utrzymać równowagę - uśmiechnął się lekko w moją stronę, po czym zmienił wyraz twarzy na groźny.
-Który to ? - wykrzyknął z surowym wyrazem twarzy. Nie trzeba było czekać pięciu sekund, a wszystkie spojrzenia padły na Mario. Sam winny stał na środku z miną niewiniątka. Jak to wszystko widziałam to śmiać mi się chciało, ale zachowałam poważny wyraz twarzy, chociaż było to bardzo trudne.
-Ale trenerze ja nie zrobiłem tego specjalnie, ja chciałem tylko trafić w Reusa, ale ten debil zrobił unik - zaczął się tłumaczyć winny. Marco słysząc drugą część zdania, spojrzał wściekle na swojego przyjaciela, po czym zaczął iść w jego stronę. Gotze widząc to zaczął się cofać do tyłu. Jak zauważył że Marco biegnie w jego stronę, to również chciał to zrobić, ale gdy się odwracał żeby biec przed siebie, to Rober podstawił mu nogę, w skutek czego Mario się wywalił. Podczas gdy wszyscy się śmieli oczywiście z Mario, to Reus szybko podbiegł i usiadł na nim, unieruchamiając go.
-Złaź ze mnie ty grubasie - darł się poszkodowany, próbując zepchnąć z siebie Marco.
-Ja grubas ? Spójrz na siebie - odpowiedział Marco. Gdy Gotze miał coś mówić, to Klopp mu przerwał.
-Marco, daję ci prawo do zrobienia z Mario co chcesz - Marco słysząc to, przytrzymał biednemu Mario ręce jedną ręką, a drugą zaczął wyrywać trawę, którą zaczął wkładać do buzi, próbującego się wyrwać winowajcy, nokautu Kloppa.
     Gdy Mario wypluł już chyba całą trawę, to Reus wziął butelkę wody od Lewego, a zawartość wylał na twarz Mario. Po tym Marco miał jeszcze jeden plan, ale postanowiłam mu go przerwać.
-Marco skończ już - spojrzałam mu prosto w oczy, po czym dodałam. - Do Mario już dotarło że źle zrobił, ale już go tak nie morduj.
-Zasłużył sobie na to - powiedział uśmiechając się chytrze. Ja wzięłam od Marcela butelkę z wodą i tym razem oblałam Marco.
-Teraz trochę wiesz jak czuł się twój przyjaciel - mówiłam przez śmiech. Marco włosy były kosmicznie porozwalane, nigdy go w takim stanie nie widziałam, nawet może nikt go tak nigdy nie widział.
     Kiedy do mnie dotarło że Marco wstaję i prawdopodobnie będzie chciał się zemścić, zaczęłam uciekać. Biegłam przez tunel, aż wpadłam do łazienki i się zamknęłam w kabinie, chociaż tutaj jestem bezpieczna. Po chwili usłyszałam że ktoś wchodzi, zapewne był to Marco, bo kto by mógł by być inny.
-Marcela wychodź, wiem że tutaj jesteś - powiedział wspaniale mi znany głos, który należał do Marco.
- Nie wyjdę, bo będziesz chciał mi coś zrobić - powiedziałam.
-No ale nie będziesz chyba siedzieć tutaj cały dzień.
-Skąd ty to wiesz ?
-Wyjdź zrobisz tylko mi małą przysługę - czułam że w tej chwili się uśmiecha.
-Jaką ? - spytałam.
-Wyjdź to zobaczysz - było dać się rozpoznać że Marco coś knuję, ale co mi tam raz się żyję
- Jak mi coś zrobisz to nigdy w życiu się do ciebie nie odezwę - powiedziałam po czym otworzyłam drzwi od kabiny i ujrzałam opierającego się Marco o ścianę,
-To teraz dla mnie przysługa - podszedł do mnie bliżej, dla mnie było to za blisko. Położył jedną rękę mojej tali, przez co poczułam rozchodzące się ciepło po moim ciele i motylki w brzuchy. Mogłam się domyślić jaką mógł wymyślić Marco przysługę. Staliśmy tak przez chwilę patrząc sobie w oczy, ale po chwili Marco pokazał policzek. Trochę się zastanawiałam czy to zrobić, aż w końcu się odważyłam. Delikatnie wargami pocałowałam go w policzek, po czy od razu się od niego odsunęłam.
-Może być ? - spytałam po czym dodałam. - Masz mi nic nie zrobić.
-Z tym pocałunkiem to nie tak do końca, chyba wiadomo że wolałbym w usta, ale to nic jakoś
ujdzie - uśmiechnął się, a ja odpłynęłam kocham jego uśmiech jest taki cudny. Nawet nie da się go opisać, po jakiejś chwili wróciłam do rzeczywistości.
-Może chodźmy do chłopaków ? - spytałam.
-Jak chcesz ja mogę tutaj siedzieć z tobą - wybrałam opcję żeby iść do chłopaków, po czym równocześnie ruszyliśmy do drzwi. Kiedy wychodziliśmy z tej łazienki równo weszliśmy w futrynę, po czym w niej utknęliśmy.
-Ja byłem pierwszy w tym wyjściu, a ty się wepchałaś - kiedy Marco to mówił w między czasie się śmieliśmy.
-Dobrze wiesz że ja byłam pierwsza, ale ty taki grubas, więc przyznam ci rację - Marco udał że się na mnie fochnął, a ja omal nie wybuchłam śmiechem, po czym jak by nic poszłam bez niego. Po paru sekundach usłyszałam kroki za sobą, oczywiście był to Reus.
-Już ci miną ten foch ? -spytałam.
-Nie - powiedział z ironią.
-Aha.
-Ej , obraziłaś się na mnie ? - uśmiechnął się, czy on musi się uśmiechać. On mnie tym po prostu rozbraja,
-Czego tak myślisz ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Intuicja.
-To lepiej się nie słuchaj swojej intuicji - powiedziałam wychodząc z tunelu.
-Co wy tam robiliście ? - spytał jak zawsze dociekliwy Robert.
-Zemsta, a co inne ? - spytał Marco.
-No wiesz - poruszył zabawnie brwiami.
-Wam to tylko jedno w głowie. Lewusku o tym wszystkim powiem Ani - wyciągnęłam telefon z kieszeni, wybierając numer do Ani, ale gdy już miałam nacisnąć na zieloną słuchawkę. Robert zabrał mi telefon i poszedł go dać Łukaszowi.
-Teraz jest on bezpieczny - powiedział Lewy.
-Łukasz daj mi telefon - krzyczałam.
-Nie - odkrzyknął.
-To tak jak zaraz nie dostanę telefonu, od Łukasza. Nie będę się do was odzywać, więc to jest wasz wybór.
-Dlaczego ja też za to obrywam ? - oburzył się Marco.
-Bo to jest twój przyjaciel. Macie od tej chwili 5 minut - powiedziałam po czym poszłam robić zdjęcia chłopakom. W końcu mam tutaj praktyki.
     Miałam nie mały ubaw kiedy widział Marco i Roberta proszącego Łukasza o telefon. Łukasz przez ten cały czas był nieugięty, więc nie będę się do nich odzywać. Jedynie co mnie ciekawiło to która teraz jest godzina, ale jakoś wytrzymam.



                                                  ***

                                                  (oczami Marco)



     Gdy mieliśmy trening ja z Mario się kłóciliśmy jak zawsze. Kiedy Mario kopnął bardzo mocno piłką we mnie. Ja zrobiłem unik, a piłka idealnie trafiła w głowę trenera. Ta sytuacja wyglądała kosmicznie, jeszcze to gdy trener próbując się ratować, złapał się Marceli i się wywalili. Myślałem że umrę tam ze śmiechu, bo aż mnie bolał brzuch, a to zdarzało się dość rzadko.
     Kiedy trener dał mi pozwolenie na zemstę na Mario, oczywiście że skorzystałam, ciekawe kto by z tego nie skorzystał.


                                                  ***



     Robert zabierając Marceli telefon wciągnął mnie w problemy, chociaż się nie dziwie bo zawsze tak robił. Kiedy Marceli mieliśmy oddać ten telefon w 5 minut, wiedziałem że to nie będzie lada zadanie. Chyba każdy kto zna Łukasza wie że jest uparty, więc będzie nam trudno odzyskać ten telefon. Tak jak się okazało było to bardzo trudne.
-Łukasz no prosimy cię, daj nam ten telefon, zrobimy wszystko tylko go nam daj - mówił Robert.
-Nie dam wam go i koniec - powiedział stanowczo.
-No to mamy przewalone - powiedział Robert, a raczej stwierdził.
-A kto mnie w to wpakował ? Ty.
-No sory - przepraszał mnie Lewy. -Ej a może damy jej swój - powiedział Lewy.
-Ty dajesz swój - powiedziałem.
-No ale wiesz - zaczął się wykręcać.
-Dobra dam jej swój - powiedziałem, po czym po kryjomu poszedłem do szatni po telefon. Kiedy go wziąłem od razu poszedłem do Marceli żeby go dać.
-Marcela nie odzyskaliśmy twojego telefonu, ale daje ci mój - podałem jej telefon.
-Chciałam swój - powiedziałam.
-Łukasz odda ci twój po treningu, a do tego czasu masz mój do dyspozycji.
-Marco później pogadasz z Marcelą - krzyczał trener, a ja posłusznie poszedłem ćwiczyć.



                                                  ***

                                                   (oczami Marceli)



     Marco swoim gestem mnie trochę zaskoczył nie spodziewałam się po nim tego. Było mi miło że chciał odzyskać telefon, ale mu się nie udało i dał mi swój w zamian. Trochę się dziwnie czułam trzymając iPhone 6, w końcu na taki telefon nie było mnie stać. Kiedy Marco poszedł ćwiczyć, telefon włożyłam do tylnej kieszeni, żeby go nie rozwalić, bo bym później musiała mu oddać pieniądze. Piłkarzy takich jak on jest stać na luksusy, Marco by mógł kupować sobie taki telefon codziennie, a nie tak jak zwykli ludzie.


                                                  ***



     Po treningu chłopaków od razu poszłam do domu, miałam czekać na Łukasza, ale on by siedział w tej szatni wieki, więc postanowiłam się przejść. W końcu to było zdrowsze dla mnie i dla mojego zdrowia.


                                                 ***



     Kiedy była już w swoim pokoju, złapałam za kieszeń żeby wyciągnąć z niej telefon. Ujrzałam wtedy telefon Reusa a nie mój, zapomniałam mu oddać. Ciekawe kiedy on się skapnie że nie ma telefonu. Odłożyłam jego własność na biurku, żeby go przez przypadek go nie rozwalić i poszłam do Ewki, która siedziała w salonie, sprawdzając coś na laptopie.
-Co robisz ? -spytałam.
-Co jest lepsze Dubaj czy Kreta ? - spytała, ale niestety nie usłyszałam odpowiedzi na moje pytanie, więc sprawdziłam sama.
-Oby dwa są to piękne miejsca, ale chyba jednak to lepsze to Kreta.
-Ok to my jedziemy na Kretę - powiedziała, a ja nie wiem czy się przesłyszałam, ale chyba powiedziała "my".
-Powinnaś chyba powiedzieć wy.
-Ty też jedziesz.
-Nie jadę - sprzeciwiłam się.
-Jedziesz i koniec, jak nie to powiem Łukaszowi i ty będziesz z nim rozmawiać.
-A kto jedzie ? - spytała, byłam pewna że jeszcze ktoś jedzie.
-Ja, Ann, Ania, Cathy, Agata, Łukasz, Robert, Mats, Kuba, Mario, Marco i ty.
-Pojadę pod jednym warunkiem, że nie będę miała pokoju z Marco.
-To jest załatwione, więc jedziemy za trzy dni - a ja wytrzeszczyłam oczy.
-Jak to za 3 dni ?
-No jutro chłopaki grają ostatni mecz i jedziemy - uśmiechnęła się.
-Ok - powiedziałam i poszłam do siebie, wzięłam mp3 po czym włączyłam muzykę, a następnie się położyłam.



                                                  ***

                                                   (oczami Marco)



     Kiedy wszyscy wyszli z SIP trochę się zdziwiłem i nie tylko ja, bo Marceli nie było, chociaż sam jej się nie dziwie, komu by się chciało tyle czekać. Wszyscy poszliśmy do swoich samochodów i pojechaliśmy do własnych mieszkań.


                                                  *** 



     Samym wieczorem naszła mnie chęć na bieganie, poszedłem więc po słuchawki i po telefon. Słuchawki szybko znalazłem za to gorzej było z telefonem, ponieważ nie mogłem go znaleźć. Dopiero po jakiś 5 minutach przypomniałem sobie, że Marcela nie oddała mi telefonu. Od razu postanowiłem że go odbiorę, wziąłem kluczyki i pojechałem do Piszczków.


                                                  *** 



     Kiedy byłem pod drzwiami, postanowiłem że zachowam się kulturalnie i zadzwonię dzwonkiem, a nie tak jak zwykle wejdę bez pukania. Drzwi jak zazwyczaj otworzył mi gospodarz i od razu mnie wpuścił do środka, a ja spytałem.
-Marcela jest u siebie ? Bo chce odebrać swój telefon.
-Jest - powiedział a ja poszedłem w stronę pokoju Marceli. Gdy byłem pod jej pokojem, zapukałem ale nie usłyszałem nic, spróbowałem ponownie i to samo. Kolejnego razu nie było bo wszedłem do pomieszczenia.
Ujrzałem na łóżku Marcele która zapewne śpi, podszedłem bliżej i byłem pewny że śpi. Rozejrzałem się po pokoju, w poszukiwaniu telefonu. Po chwili go znalazłem i po cichu wyszedłem z jej pokoju, żeby jej nie obudzić. Wstąpiłem jeszcze do salonu w którym znajdowali się Ewka i Łukasz.
-Masz telefon ? - spytał Łukasz.
-Mam - pokazałem mu że jest cały.
-Jeżeli chodzi o nasz wyjazd to jedziemy na Kretę - poinformowała mnie Ewka.
-Mi pasuję, dobra ja będę leciał, w kocu trzeba jutro wygrać ten ostatni mecz.
-Zgodzę się - powiedział Łukasz.
-Zdzwonimy się jakoś - powiedziałem i poszedłem w stronę wyjścia.


                                                   ***



      Kiedy byłem pod domem miałem iść biegać, ale jednak zrezygnowałem z tego. Muszę mieć na jutro siłę, więc wziąłem prysznic i poszedłem spać. Długo czekać nie musiałem bo szybko odpłynąłem w krainę Morfeusza  


  
_______________________________________________________________

Przepraszam was że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale nie miałam czasu. Dopiero dzisiaj się zmobilizowałam i napisałam rozdział.
Jeżeli chodzi o następny postaram się go dodać jak najszybciej.
Dzisiaj nasze pszczółki przegrały mecz, ale odegramy się w Berlinie.

Echte Liebe



3 komentarze:

  1. Świetny rozdział!:)) Czytałam go z ogromnym uśmiechem na twarzy i mam ogromny niedosyt! Nie mogę się już doczekać kolejnej części!
    Trochę smutno, że przegrali, ale cały czas mocno 3mam za nich kciuki w Berlinie, i niech Marco w końcu ruszy cztery litery i niech pokaże jak się gra!;)
    Zapraszam też do siebie! http://mr11-bvb.blogspot.com
    Pozdrawiam!:***

    OdpowiedzUsuń
  2. Och kochana rozdział bomba :D czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko niech juz będzie następny rozdział, jestem bardzo ciekawa co wydarzy się na tych wakacjach. Rozdział jak zawsze mega :)

    OdpowiedzUsuń