***
-Już wstałaś księżniczko - powiedział kastorowym głosem po czym dodał. -Co chcesz do jedzenia ? -powiedział łagodnie.
-Nic od ciebie nie chce. Już prędzej umrę niż coś od ciebie zjem - warknęłam do niego.
-No to niedługo - zaczął się śmiać a mnie przeszły ciarki.
-Będziesz miał kłopot z głowy - powiedziałam z ironią.
-Nie martw się zdążymy się jeszcze zabawić - teraz on powiedział z ironią.
-Ty pojebie daj mi spokój a nie na mnie się uwziąłeś. Co ja ci zrobiłam ? - krzyczałam na niego w między czasie zalewając się łzami.
-Pomyśl skarbie.
-Nie mów do mnie skarbie - powiedziałam z pełną frustracją.
-Wyluzuj - odparł spokojnie. Jego spokój zaczął mi bardziej działać na nerwy. Ciekawe jak mam się wyluzować gdy jestem nie wiadomo gdzie, z kim i nie wiadomo jakie ma zamiary wobec mojej osoby. Jego osoba mnie zdekoncentrowała ponieważ śmiał się jak by coś brał.
-Co się śmiejesz ? - po moich słowach mężczyzna po prostu sobie wyszedł z pomieszczenia. Po jakiś pięciu minutach wrócił z jedzeniem.
-Mogę pójść do łazienki ? - spytałam.
-Niech się zastanowię - zaczął myśleć trochę to wyglądało śmiesznie ale mi wogule nie było do śmiechu. Jego myślenie trwało tylko chwile po czym odparł. -Tak.
-Dziękuję.
Mężczyzna poszedł i zaczął mnie odwiązywać. Gdy byłam uwolniona mężczyzna zaprowadził mnie do łazienki, po czym wyją klucz z łazienki żebym się nie zamknęła i wyją klamkę od okna. Ja weszłam i od razu się pokierowałam do szafki niestety w pierwszej nic nie było, więc zajrzałam do drugiej zaczęłam grzebać i znalazłam jakieś leki. Na początku się zastanawiałam czy to zrobić przecież mam jeszcze dużo planów przed sobą, ale raz się żyje wyjęłam chyba z 6 tabletek, po czym je połknęłam. Gdy wszystko pozamykałam i było chyba wszytko tak jak wcześniej wyszłam.
***
-Co ci jest ? - spytał po czym zaczął mi się przyglądać.
-Nic - odpowiedziałam.
-Jak to nic jesteś blada jak ściana - zaczął oglądać moje ręce.
- No i dobrze w końcu będziesz miał kłopoty z głowy - powiedziałam bez skruchy. Po tych tabletkach straciłam chyba świadomość co mówię.
-Coś wzięłaś ? - powiedział zdenerwowany.
-Nie - odpowiedziałam krótko.
-Przecież widzę że jesteś pod czegoś wpływem - powiedział.
-No i co że jestem nie powinno cię to obchodzić - mężczyzna wyszedł z pomieszczenia i gdzieś sobie poszedł tak jak zawsze, zaczęłam się nawet do tego przyzwyczajać. Po jakieś chwili usłyszałam śmiech, nagle pojawiła się jego sylwetka w futrynie i zaczął się jeszcze głośniej śmiać.
-Co się śmiejesz ? - spytałam zdezorientowana.
-Chciałaś popełnić samobójstwo - mówił między napadami śmiechu. -Tabletkami z WITAMINAMI ? - śmiał się jak głupi, a ja czułam się głupio.
-Nie chciałam popełnić samobójstwa - prychnęłam.
-Wcale - powiedział z ironią. Postanowiłam że przemilczę tą wypowiedź.
***
Po kolacji mój oprawca zaczął się do mnie dobierać. Na początku opuszkami palców przejechał po moim ramieniu, a później zaczął mnie całować. Gdy oderwał się odemnie i odwiązał mi ręce od fotela a później znowu zawiązał tylko nadgarstki. On taki idiota nie dowiązał węzła więc miałam cień szansy. Chciałam krzyczeć ale nie mogłam wydobyć z siebie dźwięku. Mój oprawca wziął mnie na ręce i położył na kanapie, po czym wszedł na kanapę górując nade mną znowu zaczął mnie całować pozbawiając przy tym mnie tchu. Chciałam zaczerpnąć powietrza otwierając instynktownie usta. Nie zdążyłam wziąć porządnego wdechu bo mężczyzna wtargnął językiem do moich ust. Po chwili zaczął schodzić pocałunkami w dół.
-Proszę przestań - powiedziałam z rozpaczą i desperacją w głosie.
Mężczyzna momentalnie zamarł, podniósł głowę i spojrzał w moje zrozpaczone oczy. Patrzyliśmy sobie prosto w oczy przez chwile. I nagle coś we mnie się odezwało, w sekundę pociągnęłam za skrawek materiału odsłaniając twarz oprawcy. Na naszych twarzach można było odczytać ogromny szok. Na jego dlatego ponieważ nie spodziewał się takiego ruchu z mojej strony, a na mojej że nie spodziewałam się ujrzeć te twarz, tą twarz którą znałam.
Moim oprawcą okazał się być ....
_______________________________________________________________________
Nie wiem dlaczego ale ostatnio jakoś te rozdziały są bardzo krótkie, postaram się żeby kolejny był dłuży od tego. Bardzo dziękuję za te komentarze które bardzo mnie motywują. Mam nadzieję że ten rozdział przypadnie wam do gustu.
Pozdrawiam :)
Ha! Wiedziałam, że dziś będzie rozdział! No ja po prostu to czułam! :D ten rozdział jest świetny! I mam wrażenie, że będzie to Marco...czyżby zemsta za zielone włosy? :D prosimy o dłuższe i częściej dodawane rozdziały (w miarę możliwości) :D
OdpowiedzUsuńDodawaj częściej, błagam!
OdpowiedzUsuńKto to będzie? Boże, nie moge sie doczekać!
Czemu w takim momencie zakonczyłaś cooo??? Czyżby tym porywaczem okazał się Marco??? Czekam z niecierpliwością na następny rozdział, już niemogę się doczekać.pozdrawiam P.S rozdział geeenialny ;-)
OdpowiedzUsuńNie błagam niech tylko to nie będzie Marco :( ona go znienawidzi :( Kiedy następny ? Nie mogę się już doczekać :)
OdpowiedzUsuńno nie czy to Marco ... boniu jesli tak no to go szlak trafi ona go znienawidzi, wystraszył ja i boniu ...
OdpowiedzUsuńczekam na next oby był szybko :)