czwartek, 25 czerwca 2015

Rozdział 14

                                                  ***

                                                   (oczami Marco)



     Po prysznicu poszedłem do salonu po czym włączyłem telewizor. Na złość nic nie leciało w tej telewizji, a tyle tych kanałów jest. W pewnej chwili w moim mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek. Poszedłem żeby otworzyć drzwi, a w nich ujrzałem Caro.
-Cześć kochanie - rzuciła na przywitanie, nic jej nie odpowiedziałem, a ona sama weszła do środka.
-Chcesz coś do picia ? - spytałem jeszcze zszokowany tą sytuacją.
-Wodę - wróciłem po chwili i podałem jej wodę.
-Marco ja zrozumiałam wszystko co źle zrobiłam. Moje życie bez ciebie nie ma sensu. Odpocznijmy trochę od siebie i zacznijmy wszystko od nowa - mówiła Caro ze łzami w oczach. Trochę mnie tym zszokowała, ale po kilku sekundach wszystko wróciło do normy. Może Caro zrozumiała swój błąd i powinienem dać jej szanse ? Długo się nie zastanawiałem tylko od razu odpowiedziałem.
-Dam ci te drugą szanse i jest to ostatnia - dlaczego jej tak powiedziałem, może po to by zapomnieć o Marceli i jakoś żyć bez niej, chociaż nie będzie to lada zadanie.
-Kochanie tak się cieszę że możemy zacząć wszystko od nowa - rzuciła się na mnie i zaczęła mnie przytulać.
-Ja też - udawałem że jestem szczęśliwy, ale to było tylko złudzenie bo w mojej głowie była tylko Marcela.


                                                  ***



     Po jakiejś półtora godziny Caro poszła do siebie, a ja otrzymałem sms od Łukasza.

                                                         "Wbijaj do mnie."

Długo się nie zastanawiałem tylko od razu, wziąłem kluczyki od samochodu i pojechałem do Łukasza.




                                                  ***

                                                   (oczami Ewki)



     Mojemu kochanemu mężowi jak zawsze się nudziło i dlatego musiał sprowadzić chłopaków. Moim jedynym pocieszeniem było to, że Ania przyjedzie z Robertem. Długo na nich czekać nie trzeba było. Jak zawsze kiedy jakaś impreza lub gra Fifa to szybko się zjawiają. Kiedy wszyscy już byli i oczywiście grali w Fifę. Marco postanowił nas o czymś poinformować.
-Chciałem wam powiedzieć że znowu jestem z Caro - gdy to z Anią usłyszałyśmy omal nie wyplułyśmy soku. Nie wiedziałam czy ja dobrze usłyszałam czy od teraz ten plastik będzie za nami łaził  i dawał rady jak się ubierać. Co z tej Caro za babsko nie wiem jak Marco mógł jej wybaczyć te zdradę.
-Gratulację - rzucił się na niego Robert, który zauważył że każdy jest w ogromnym szoku. Po chwili wszyscy zaczęli mu gratulować.
-Ania chodź na taras nie będziemy im przeszkadzać w graniu - powiedziałam, po czym wyszliśmy na taras i położyliśmy się na leżakach.
-No to nieźle - skomentowała Ania dotychczasową sytuację.
-Co my teraz zrobimy z wakacjami ? - spytałam Anię.
-Marcela i Marco nas za to zabiją tylko - mówiła szeptem.
-Ale mnie pocieszyłaś.
-No wole żebyś żyła w świadomości tego co może się stać - uśmiechnęła się.
-Ale nie da się tego odkręcić tych pokoi ?
-Niestety nie da się - posmutniała trochę Ania. Jestem pewna że Marcela nas zabiję za ten pokój z Marco, no to teraz z Anią mamy przewalone.
-Może przeżyjemy - w pewnej chwili na taras wybiegła Sara, czyli to oznaczało że Marcela już wróciła.


                                                  ***

                                                   (oczami Marceli)



     Gdy tak sobie rozmawiałam z Anią i Ewką, dało się wyczuć że coś nie jest nie tak. Starały się to ukryć przede mną, ale po ich rysach twarzy wszystko było widać. W pewnej chwili postanowiłam się ich spytać.
-Co wy przede mną ukrywacie ? - wypaliłam.
-Nic - odpowiedziała natychmiastowo Ania.
-W ogóle - powiedziałam ironicznie.
-No na prawdę my ciebie byśmy nie okłamały - powiedziała Ewka.
-Kłamstwo ma zawsze krótkie nogi - skomentowałam.
-Kto kłamie ? - w pewnej chwili pojawił się Mario, a później reszta chłopaków.
-Nikt  - odpowiedziałyśmy równo.
-My jedziemy na trening, a później mecz. Trzymajcie za nasz kciuki - powiedział Robert, po czym pożegnał się z żoną.
-Na pewno wygracie - dodałam im otuchy. Z przyzwyczajenia spojrzałam na Marco który patrzył na trawę, dopiero gdy szli do wyjścia spojrzał na mnie. Marco zaczął mnie unikać, chociaż sama tego chciałam.
-Marcela tutaj ziemia - machała mi ręką przed twarzą Ania.
-Jestem.
-O czym tak myślałaś, a może o kim ? - dopytywała Ania.
-O przeszłości - powiedziałam co pierwsze wpadło mi do głowy.
-Aha. Możemy się powoli szykować na mecz, bo ten czas am szybko zleci i nie zdążymy. Ewka bierz Sarę i ją ubieraj, a ty Marcela też idź się ubierać - mówiła swój monolog Ania.
-Tak jest szefowo - zasalutowałam po czym poszłam do siebie, trochę mi zajęło idealnych ubrań, aż w końcu wybrałam to. Poszłam do łazienki i wzięłam szybki prysznic, po czym ubrałam się w wybrane ubrania. Został mi do zrobienia tylko makijaż i coś z włosami. Tak jak zazwyczaj zrobiłam lekki makijaż, a włosy wysuszyłam i wyprostowałam. Kiedy byłam już gotowa poszłam do salonu gdzie czekała gotowa Ania.
-Jak ty tak szybko się wyszykowałaś na mecz ? - spytałam zdziwiona,
-Lata nauki - uśmiechnęła się.


                                                  ***



     Kiedy wszystkie byłyśmy gotowe, pojechałyśmy powoli samochodem Ani na stadion. Kiedy dotarliśmy na Signal Induna Park, mieliśmy jeszcze 20 minut do rozpoczęcia meczu. Wokół stadionu było pełno kibiców którzy czekali w kolejce do wejścia.


                                                  ***



     Za nim mecz się rozpoczął kibice dumnie odśpiewywali różne przyśpiewki. Pierwszy raz mogłam odczuć te uczucie pod czas meczu. Tego co teraz czułam nie dało się opisać pod żadnym pozorem. Każdy kibic musi to przeżyć na własnej skórze. Gdy jest się wpośród tak wspaniałych kibiców wtedy czas płynie o wiele wolniej.
     W pewnym momencie na murawę wybiegli piłkarz i został odśpiewany hymn klubów. Kiedy był odśpiewywany hymn Dortmundczyków każdy kibic wkładał kawałek swojego serce, co było przepiękne widokiem. Tak jak zawsze piłkarze się przywitali i usłyszeliśmy pierwszy gwizdek.
Mecz przebiegał bardzo spokojnie, aż Mario z prawego skrzydła dograł do swojego przyjaciela, Marco przyjął piłkę na szesnastce i mocno uderzył w kierunku dalszego słupka. Gdy piłka wpadła do bramki wszyscy cieszyli się ze zdobytego gola. Nikt nie patrzył czy się zna czy nie tylko wpadali w swoje ramiona. Marco i Mario zrobili po zdobytym golu te sławną cieszynka. Niestety długo cieszyć nam nie było dane, ponieważ nasz rywal po błędzie Matsa stworzył sobie świetną sytuację i piłka wpadła po dłoni Romana do bramki. Ten wyrównawczy gol nie załamał nas tylko bardziej podbudował, było kilka wspaniałych sytuacji, ale niestety ich nie wykorzystywaliśmy tak jak nasi rywale. Im bliżej bliżej był koniec meczu tym doping się nasilał. Kibice starali się jak najbardziej pomóc swoim dopingiem. Na boisku zaczęło iskrzyć między drużynami, były coraz ostrzejsze wejścia przeciwnika, aż został podyktowany rzut karny dla Wolfsburga za nieprzepisowe zatrzymanie piłki. Wszyscy Borussen trzymali kciuki za Romana żeby obronił i mu się udało, wielu kibiców nie wierzyło co się dzieję na boisku. To był dreszczowiec a co najlepsze to nie był jeszcze koniec meczu.
     Każda z drużyn miała wiele okazji żeby strzelić gola na wagę zwycięstwa, ale ten ostateczny cios w doliczonych minutach zadali gospodarze. Marco podał piłkę wybiegającemu Robertowi, który był sam na sam z bramkarzem i strzelił. Robert podbiegł do naszych trybun i pokazał serduszko które było skierowane do Ani.
-Słodko - powiedziałam do Ani.
     Wszyscy kibice świętowali to zwycięstwo, w końcu było co, bo wygraliśmy Puchar Niemiec. Po udekorowaniu piłkarzy, poszli do szatni. My z trybun także szliśmy im pogratulować tego zwycięstwa, ale to co zobaczyłam gdy tam szliśmy mnie załamało. Zobaczyłam Marco całującego się z Caro, a ja mu współczuwałam że odeszła od niego dziewczyna. Dziewczyny widziały że jestem zdziwiona i dlatego poszły szybszym krokiem do szatni chłopaków, w której panowały różne przyśpiewki i tańce.
-No chłopaki chciałyśmy wam pogratulować zwycięstwa - mówiła Ania.
-To może że wygraliśmy mecz to dla każdego z nas pocałunek w policzek od każdej z was - powiedział Erik.
-Niech wam będzie - odpowiedziała Ania i zaczęła dawać każdemu buziaka w policzek. Myślałam że będzie z nim się kłócić a tu się zgodziła. Tak samo każda z nas zrobiła, aż w końcu nadszedł koniec.
-Kto wie gdzie Marco ? - spytał Sven.
-Liże się z Caro - powiedziałam obojętnie i wtedy wszystkie oczy zostały zwrócone na mnie.



                                                  ***




     Chłopaki jeszcze trochę świętowali i ustalili kiedy będą opijać zwycięstwo. Gdy wszystko było ustalone każdy pojechał do siebie. Bardzo się z tego cieszyłam bo rzygać mi się chciało kiedy widziałam Marco i Caro tak w sobie zakochanych. A ja myślałam że coś do mnie czuję, ale ja jestem naiwna. Gdy byliśmy już w domu miałam robić sobie coś do jedzenia, ale mi to przeszło. Poszłam do siebie przebrałam się w piżamę i poszłam spać. Chciałam żeby ten dzień jak najszybciej się skończył.


                                                  ***

                                                   (oczami Marco)



     Gdy mieliśmy trening postanowiłem że zagram najlepszy mecz w sezonie, dam z siebie wszystko. W końcu mogliśmy wygrać Puchar Niemiec. Co by było pięknym zakończeniem tego sezonu, który nie był taki jaki chcieliśmy. 
      Gdy wyszliśmy na murawę tak jak zawsze stadion był pełny kibiców. Kiedy spojrzałem w lewo lub prawo wydawało się że są ich miliony. Kiedy usłyszeliśmy pierwszy gwizdek wiedzieliśmy że będzie trudno wygrać, ale to było możliwe. Jak strzeliłem bramkę nie dało się opisać tego uczucia co czułem. Było to coś wspaniałego strzelić gola w tym meczu.


                                                  *** 



     Po udekorowaniu nas wszyscy szliśmy do szatni. Ja szedłem na samym końcu, aż zobaczyłem zbliżającą się w moją stronę Caro. 
-Gratuluję ci kochanie strzelonego gola - Caro zarzuciła mi ręce na szyje, a ja trzymałem ją w tali. 
-Ten gol był dla ciebie - uśmiechnąłem się. To co później się działo między mną a Caro nie zależało ode mnie. Kiedy zaczęła mnie całować odwzajemniałem jej każdy pocałunek, każdy kolejny był coraz bardziej namiętny. Chciałem to przerwać, ale tego nie potrafiłem. Dopiero po jakimś czasie przerwaliśmy. 
-Idziemy do szatni ? - zaproponowałem. 
-Ok - powiedziała i poszliśmy razem trzymając się za ręce. Gdy weszliśmy do środka wszystkie oczy zostały zwrócone na nas. 
-Ooo Marco jesteś to dla ciebie szampan - podał mi Mortiz szampana, po czym się go napiłem.       Spojrzałem na Marcele która siedziała koło Ewki i Ani nie zwracając na mnie uwagi, tak jak by mnie unikała. A przecież mieliśmy być przyjaciółmi ale nie będę się tym przejmował.


                                                  ***



     Po opiciu w szatni zwycięstwa, odwiozłem Caro do domu i pojechałem do siebie. Wziąłem prysznic i położyłem się spać. Nawet nie wiem kiedy odpłynąłem w krainę Morfeusza.


___________________________________________________________________

Wczoraj pojawił się pod tamtym rozdziałem 5 komentarz, więc musiałam się spiąć i napisać kolejny. Mam nadzieję że wam się spodoba, przyznam że nie wyszedł po mojej myśli tak jak chciałam ale jest. A jeżeli chodzi o kolejny to postaram się dodać go jak najszybciej.
Jutro jest zakończenie roku szkolnego albo niektórzy już mieli. Piszczcie czy mieliście świadectwo z paskiem ? Ja przyznam się że nie przepadam się uczyć, chyba jak wiele osób i będę mieć średnią około 4.00. Do której klasy idziecie ? Ja będę teraz już w trzeciej gimnazjum.
Jutro zaczną się tak bardzo upragnione wakacje, więc życzę wam żeby były udane i żebyście odpoczęli.
Pozdrawiam :)

czwartek, 4 czerwca 2015

Rozdział 13

                                                        ***

                                                         (oczami Marceli)



     Wstałam o dziwo dzisiaj bardzo wcześnie, to było w ogóle nie podobne do mnie. Jest 7:30 a ja już jestem na nogach, zazwyczaj o takiej godzinie przewracałam się na drugi bok. Od samego przebudzenia czuję że dzisiaj będzie świetny dzień. Mam tyle energii żebym przebiegła jakiś maraton. Może jednak zamiast na maraton to pójdę pół godziny biegania.
Ubrałam dresy i koszulkę, po czym wzięłam mój telefon, spojrzałam na biurko i omal nie umarłam ze strachu, bo nie było telefonu Reusa. Mam nadzieję że się znajdzie, postanowiłam że napisze sms, to może usłyszę dźwięk telefonu.

                                    "Cześć"

     Niestety nie usłyszałam żadnego odgłosu totalna cisza była w pokoju. Nagle usłyszałam dźwięk sms mojego telefonu, gdy ujrzałam kto napisał na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

                                  "Cześć, co się stało że nie śpisz ? Może spotkajmy się w parku ?"

Od razu mu odpisałam, miałam mu pisać wszystko w sms'ie, ale lepiej mu powiem.

                                     "Wszystko Ci opowiem na miejscu za 10 minut."

     Wychodząc z domu, wzięłam koszulę na wypadek jak by było mi zimno, a następnie założyłam air maxy i pobiegła do parku.


                                                        ***



     Gdy dotarłam do parku, zauważyłam siedzącego na ławce Reusa, od razu do niego podbiegłam.
-Cześć - powiedział i pocałował mnie w policzek.
-Reus nie pozwalaj sobie - usiadłam koło niego.
-To ja już nie mogę pocałować ciebie na przywitanie ?
-Możesz się tak witać ale nie zemną.
-Pożyjemy zobaczymy - spojrzałam na niego po czym zaczęłam się śmiać, jejku gdy to mówił jego wyraz twarzy był bardzo śmieszny. -Mogę wiedzieć z czego się śmiejesz ? - spytał.
-Z ciebie.
-Ej to nie ładnie tak się śmiać ze mnie, bo zawsze mogę się zemścić - uśmiechnął się chytrze.
-No dobra przepraszam Cię grubasku - Marco zaczął mnie łaskotać, co najgorsze ja mam bardzo łaskotki. -Marco proszę przestań, już nie będę - mówiłam w przerwach, po chwili Marco przestał mnie łaskotać, ale ta sytuacja w której teraz się znajdowaliśmy nie była dla mnie dobra. Marco miał przewagę bo był nade mną i wiedział że mam ogromne łaskotki. -Możesz ze mnie zejść ? - spytałam.
-No wiesz - pokazał na usta, a ja już wiedziałam o co chodzi.
-Nie - starałam zepchnąć ze mnie Marco.
-No to sobie poleżymy - przytulił się do mnie.
-Marco no weź zejdź, zaraz przyjdą jakieś paparazzi i zrobią nam zdjęcia.
-Będą mieli świetną okładkę - mówił cały czas, stawiając na swoim.
-Marco proszę ciebie zejdź ze mnie - szczerze się do niego uśmiechnęłam i podziałało bo wstał. -Nie powinniśmy się tak zachowywać.
-Jak niby ? zapytał.
-Nie udawaj głupiego - spojrzałam na niego wymownie.
-No ja na prawdę nie wiem.
-Dobra powiem ci - uśmiechnęłam się. -Na przykład to co między nami zaszło w łazience wczoraj, to ten pocałunek był bez moich uczuć. Nic nie znaczył. Marco spójrz na mnie - on posłusznie spojrzał na mnie prosto w oczy, a ja omal nie zapomniałam o tym co mam mówić. -Może było między nami jakieś uczucie, ale go już nie ma. Dla mnie byłeś tylko tymczasowym zauroczeniem, które już minęło. Nie wiem co ty czujesz i nie chce wiedzieć. Pamiętasz jak na początku naszej znajomości, byłam dla ciebie nie miła ? - Marco nic nie powiedział tylko kiwnął potwierdzająco głową. Wiedziałam że te wypowiedziane słowa przeze mnie go zabolą, jeśli coś do mnie czuję. Po paru sekundach kiedy wzięłam głęboki oddech, zaczęłam mój ponowny monolog. -Kiedy was wszystkich nie znałam, tylko z ekranu telewizora. Przeważnie uważałam kiedy grasz na boisku jesteś samolubny. Bo kiedy twój kolega miał czystą sytuację nie podawałeś mu piłki, tylko sam do samego końca i akcja zazwyczaj się nie udawała. Jeszcze co mnie bardzo denerwowało, to że zawsze z Caro uznawaliście się za tych najlepszych, w ogóle nie liczyliście się z uczuciami innych. To chyba te dwie wady, które na mnie źle zadziałały, dlatego się tak zachowywałam w obecności twojej osoby - przez ten cały czas Marco uważnie mnie wysłuchiwał, aż się trochę wystraszyłam bo nic nie mówił. Zazwyczaj miał jakieś ale, a teraz nic. Może te moje słowa go zabolały, mogłam lepiej się ugryźć w język i nic nie mówić. Ta cisza która panowała między nami zaczęła mi działać już na nerwy, aż postanowiłam się odezwać. -Marco no powiedz coś, proszę Cię - chciałam go przytulić, ale on mnie odepchnął.
-Nie powinnaś o mnie tak sądzić jak mnie w ogóle nie znałaś. Nie wiedziałaś jaki jestem, a ty mnie na samym początku skreśliłaś. A jeżeli chodzi o Caro to może trochę się tak zachowywaliśmy, ale ona dla mnie była wszystkim. Dla niej bym zrobił dosłownie wszystko, a ona to wykorzystała i zdradziła. Jeżeli chodzi o grę to nie wiesz jak się czuję kiedy nie mogę podać piłki kumplowi, więc nie powinnaś o mnie tak sądzić - mogłam po nim rozpoznać to że jeszcze przeżywa tą zdradę. Nawet zrobiło mi się go szkoda.
-Ej grubasku nie smuć się znajdziesz sobie lepszą dziewczynę, która na ciebie zasłużyła - wstałam z ławki, po czym usiadłam mu na kolanach i go przytuliłam. Tym razem Marco mnie nie odrzucił, tylko mnie do siebie mocniej przytulił.
-Poznałem nawet fajną dziewczynę, tylko że ja u niej nie mam szans - powiedział ze smutkiem.
-Nie poddawaj się tylko walcz o tą osobę, a ją na pewno zdobędziesz - pocieszałam go.
-Mogę Ci zadać pewne pytanie tylko odpowiedz mi tylko szczerze ? - ja kiwnęłam potwierdzająco głową. -Masz kogoś na oku ?
-Nie mam. Jeszcze nie jestem gotowa na związek z kimś - odpowiedziałam chociaż nie byłam pewna czy to prawda. Po chwili dodałam. -Zostańmy dobrymi przyjaciółmi. Nie jestem jeszcze pewna żeby ci zaufać, ale mam nadzieję że niedługo pokonam ten strach.
-A jak któremuś z nas już nie będzie wystarczała przyjaźń, to co ? - bałam się że te pytanie bo nie miała na nie odpowiedzi,
-Marco ... - zaczęłam spokojnie ale mi przerwał.
-To co mam zapomnieć o uczuciach do tej osoby i żyć tak jak by nic się nie stało - nie wiem ale te słowa mnie zabolały, to było dziwne uczucie. Tak jakby ktoś chciał żebym teraz powiedziała co innego.
-Chyba najwidoczniej trzeba będzie zapomnieć.
-Mogę teraz coś zrobić ? - spytał.
-Zależy co ? - nie uzyskałam odpowiedzi, bo Marco zamknął mi usta pocałunkiem, ujął moją twarz w obie ręce i całował czule. Z każdym pocałunkiem zaczęłam się rozpływać, dlatego starałam się oddawać pocałunki, najlepiej jak umiałam. Nie mogłam uwierzyć że to był nasz ostatni pocałunek, wtedy zrozumiałam że jednak coś do niego czuję, a to nie było tylko zauroczenie.
-Czyli to był nasz ostatni pocałunek ? - powiedział zeszklonymi oczami.
-Na to wygląda, ja już będę szła. Powodzenia na meczu masz strzelić bramkę - wstałam z jego kolan na których było mi wygodnie i bezpiecznie się czułam. Zaczęłam podążać do domu.



                                                        ***

                                                         (oczami Marco)



     Wstałem dzisiaj bardzo optymistycznie. Poszedłem z samego rana zrobić sobie śniadanie, aż dostałem sms o tej porze co mnie zaskoczyło. Co było najlepsze że od Marceli, która była śpiochem z tego co Łukasz mówił. Postanowiłem że mogę się z nią spotkać w parku. Przebrałem się w to i pobiegłem na miejsce.


                                                        ***



     Bardzo szybko dobiegłem do parku, po czym usiadłem na ławce i czekałem na Marcele. Długo na siebie czekać nie kazała ponieważ zjawiła się po paru minutach. Wszystko by było idealnie jak by nie było rozmowy o uczuciach, która skończyła się fatalnie. Nie docierało do mnie że jak mam zapomnieć o tych uczuciach.
     Na samym końcu musiałem ją pocałować, to było odemnie silniejsze, pragnąłem poczuć jej słodkich malinowych ust. Kiedy się złączyliśmy w pocałunku była to dla mnie najlepsza chwila jak kiedykolwiek mogła by. Ta chwila mogła by trwać wieczność, ale po chwili została przerwana. Nie wierzyłem że Marcela nic nie czuję, za bardzo odwzajemniała te pocałunki. Jakby nic nie czuła to by zapewne przerwała, a ona inaczej postąpiła. Kiedy wstała i poszła. poczułem się strasznie, tak jak by ktoś mi zabrał kawałek serca. Nie wyobrażam sobie życia bez jej uśmiechu gdy ją rozśmieszam, dotyku, jej smaku ust. Marcela jest dla mnie wszystkim. Do nikogo nie czułem tego co wobec niej czuję. Moje życie straciło sens.
     Po paru minutach kiedy doszedłem do siebie, pobiegłem do domu i wziąłem zimny prysznic, żeby się odstresować.



                                                        ***

                                                         (oczami Marceli)



     W powolnymi tempie doszłam do domu Piszczków. Przez całą drogę powrotną myślałam o moich uczuciach wobec Marco. Może na początku było to tylko zauroczenie, ale z biegiem czasu zaczęło się zmieniać w miłość. Starałam się zapomnieć o ty uczuciu, wymazać go na zawsze, ale za każdym razem gdy go widzę to ono wraca. Może najlepszym sposobem było by wrócić do Polski, zrezygnować z własnych marzeń. Dlaczego te życie jest takie trudne ? Najlepiej było by znać swoją przeszłość ale tak się nie da, tak wile rzeczy jest niemożliwe.
     Gdy weszłam do domu poszłam wsiąść prysznic, po czym ubrałam się w to. Poszłam do kuchni i zaczęłam robić śniadanie, gdy nagle ktoś mnie złapał od tyłu.
-Łukasz cię do reszty pogięło, omal nie umarłam na zawał- kiedy mu to mówiłam, wyglądało to kosmicznie. Kiedy mu przed twarzą wymachiwałam nożem.
-Przepraszam ciebie, ale wiesz możesz odłożyć ten nóż - uśmiechnął się.
-Miałeś szczęście że tym o to nożem - zaczęłam mu przed twarzą pokazywać ostrze, po czym dodałam. -Nic ci nie zrobiłam, następnym razem możesz nie mieć tyle szczęścia.
-Zrozumiałem już nie będę już tak więcej robił. A czy możesz zrobić mi śniadanie ? - zrobił minę kota ze Shreka.
-Nie - odpowiedziałam krótko.
-No ale wiesz, dzisiaj ostatni mecz, więc muszę mieć siłę żeby grać. A gdy zrobię sobie sam śniadanie to się zmęczę lub sobie coś zrobię i przegramy.
-Zrobię ci te śniadanie ale bądź już cicho - warknęłam do niego i zaczęłam robić kanapki. Jejku jak ktoś mnie denerwuję taki zachowanie jak Łukasz, jak by sobie sam nie mógł zrobić.
-Ooo kto ci zaszedł za skórę, teraz została tylko pytanie kto to ?
-Albo będziesz cicho, albo sam będziesz robił sobie kanapki. Więc co wybierasz ? - spytałam, po czym spojrzałam na Łukasza, który już nic nie mówił. Zapewne wybrał re pierwszą opcję.
     Gdy zrobiłam mu kanapki poszłam do siebie. Wzięłam laptopa i zalogowałam się na Facebooka. Gdy tak przeglądałam było ciągle to samo, czyli ostatni mecz Borussi i czy wygramy mecz, aż mi się to znudziło. W pewnej chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę - za drzwi pojawiła się Sara.
-Cześć ciociu, co robisz ? - spytała.
-A nic.
-Poszłabyś ze mną na plac zabaw ? - spytała ponowni.
-Z tobą zawsze - wzięłam aparat, żeby porobić parę zdjęć. Złapałam Sarę za rączkę i poszliśmy się ubierać.
-Ewka, ja z Sarą idę na plac zabaw. Jak coś to pisz - poinformowałam Ewkę.
-Ok, Sara masz być grzeczna - zwróciła się do córki.
-Będę - odpowiedziała Sara i wyszliśmy z domu. Przez ten cały czas co tu spędziłam bardzo dobrze znałam Dortmund. Zawsze te miasto wydawało się duże, ale tak nie jest jak się tu trochę pobędzie. Po jakiś 10 minutach byliśmy już na placu zabaw, Sara od razu pobiegła na huśtawkę, a ja poszłam za nią, po czym usiadłam na pobliskiej ławce.
-Ciociu pohuśtasz mnie ? - spytała.
-Oczywiście - wstałam z ławki i zaczęłam huśtać Sarę.


                                                        ***



Na placu zabaw z Sarą byliśmy na pewno z 3 godziny. Sara tak się rozbawiła tutaj, ma tyle energii że by się tutaj bawiła cały dzień. Sama się świetnie bawiłam, widząc uśmiechniętą Sarę od ucha do ucha. Jeszcze bym tutaj z nią została, ale trzeba było powoli wracać.
-Sara chodź już idziemy do domu.
-Ale jeszcze minutkę - powiedziała zasmucona.
-Już było kilka minutek. Jeszcze kiedy indziej tutaj przyjdziemy.
-Dobrze niech tak będzie - wzięłam małą za rączkę i szliśmy powoli do domu. Przez cały powrót z Sarą się wygłupialiśmy, wstąpiliśmy jeszcze na lody, aż w końcu dotarliśmy do domu.
-Jesteśmy - krzyknęła Sara na cały dom, po czy zaczęliśmy się śmiać.
-Co wam tak do śmiechu ? - spytał Łukasz który przed chwilą przyszedł.
-Nic - odpowiedziałam równo z Sarą.
-Ciociu chodźmy na taras - powiedziała uradowana Sara.
     Kiedy zbliżyłam się do salonu, słyszałam różne głosy. Po kilku sekundach znajdowałam się w salonie, w którym ujrzałam jeszcze Mario, Lewego i Marco.
-Cześć - powiedziałam przechodząc po czym wyszłam na taras. Ujrzałam wtedy Ewkę i Anie leżakujące.
-Co się tutaj porabia ?
-A tak sobie rozmawiamy i się opalamy - powiedziała Ewka, a ja położyłam się na trzecim leżaku.


________________________________________________________________

Przepraszam was że nie dodawałam rozdziału, ale nie była w stanie pisać. Mojej weny w ogóle nie było, nawet myślałam żeby zakończyć opowiadanie. Po moich przemyśleniach postanowiłam że będę go kontynuować dalej i o to powracam.


5 komentarzy = następny rozdział