sobota, 16 maja 2015

Rozdział 12

     Z samego rana obudził mnie budzi, wstałam i poszłam na poranną toaletę. Ubrałam się w szorty  i  t-shirt, po czym poszłam do kuchni na śniadanie. Gdy weszłam do wcześniej wymienionego pomieszczenia, zobaczyłam całą rodzinkę Piszczków, którzy konsumowali śniadanie.
-Szybko jedz bo się spóźnimy - powiedział Łukasz a ja spojrzałam na wyświetlacz telefonu, żeby zobaczyć która jest godzina. Mieliśmy jeszcze tylko pół godziny do treningu. Szybko zjadłam śniadanie, po czym ubrałam koszule i conversy. Wzięłam jeszcze kluczyki od domu i oczywiście mój telefon, z którym się nie rozstaję. Jak już wszystko wzięłam, poszłam do samochodu Łukasza.


                                                  ***



     Na trening chłopaków bardzo szybko dojechaliśmy, w ogóle nie było korków, co mnie bardzo pozytywnie zaskoczyło, ponieważ zawsze o tej godzinie były i to duże. Kiedy byliśmy pod SIP, tak jak zawsze poszłam do siebie, a Łukasz do szatni.


                                                  ***



     Podczas treningu gdy rozmawiałam z Kloppem, nagle usłyszałam głośne krzyki "UWAGA", po czym zauważyłam jak piłka z impetem wpada w głowę Kloppa. Uderzenie było tak mocne, że trener stracił równowagę, a próbując się nie wywalić, złapał mnie za rękę w skutek czego, wywaliliśmy się obok siebie. Szybko wstałam po czym pomogłam się podnieść, zdenerwowanemu Kloppowi. Dało się poznać że trenera głowa boli, chociaż nawet się nie dziwię, bo uderzenie było bardzo mocne.
-Przepraszam nie chciałem cię wywalić - powiedział trener.
-Nic się nie stało. Trener chciał tylko utrzymać równowagę - uśmiechnął się lekko w moją stronę, po czym zmienił wyraz twarzy na groźny.
-Który to ? - wykrzyknął z surowym wyrazem twarzy. Nie trzeba było czekać pięciu sekund, a wszystkie spojrzenia padły na Mario. Sam winny stał na środku z miną niewiniątka. Jak to wszystko widziałam to śmiać mi się chciało, ale zachowałam poważny wyraz twarzy, chociaż było to bardzo trudne.
-Ale trenerze ja nie zrobiłem tego specjalnie, ja chciałem tylko trafić w Reusa, ale ten debil zrobił unik - zaczął się tłumaczyć winny. Marco słysząc drugą część zdania, spojrzał wściekle na swojego przyjaciela, po czym zaczął iść w jego stronę. Gotze widząc to zaczął się cofać do tyłu. Jak zauważył że Marco biegnie w jego stronę, to również chciał to zrobić, ale gdy się odwracał żeby biec przed siebie, to Rober podstawił mu nogę, w skutek czego Mario się wywalił. Podczas gdy wszyscy się śmieli oczywiście z Mario, to Reus szybko podbiegł i usiadł na nim, unieruchamiając go.
-Złaź ze mnie ty grubasie - darł się poszkodowany, próbując zepchnąć z siebie Marco.
-Ja grubas ? Spójrz na siebie - odpowiedział Marco. Gdy Gotze miał coś mówić, to Klopp mu przerwał.
-Marco, daję ci prawo do zrobienia z Mario co chcesz - Marco słysząc to, przytrzymał biednemu Mario ręce jedną ręką, a drugą zaczął wyrywać trawę, którą zaczął wkładać do buzi, próbującego się wyrwać winowajcy, nokautu Kloppa.
     Gdy Mario wypluł już chyba całą trawę, to Reus wziął butelkę wody od Lewego, a zawartość wylał na twarz Mario. Po tym Marco miał jeszcze jeden plan, ale postanowiłam mu go przerwać.
-Marco skończ już - spojrzałam mu prosto w oczy, po czym dodałam. - Do Mario już dotarło że źle zrobił, ale już go tak nie morduj.
-Zasłużył sobie na to - powiedział uśmiechając się chytrze. Ja wzięłam od Marcela butelkę z wodą i tym razem oblałam Marco.
-Teraz trochę wiesz jak czuł się twój przyjaciel - mówiłam przez śmiech. Marco włosy były kosmicznie porozwalane, nigdy go w takim stanie nie widziałam, nawet może nikt go tak nigdy nie widział.
     Kiedy do mnie dotarło że Marco wstaję i prawdopodobnie będzie chciał się zemścić, zaczęłam uciekać. Biegłam przez tunel, aż wpadłam do łazienki i się zamknęłam w kabinie, chociaż tutaj jestem bezpieczna. Po chwili usłyszałam że ktoś wchodzi, zapewne był to Marco, bo kto by mógł by być inny.
-Marcela wychodź, wiem że tutaj jesteś - powiedział wspaniale mi znany głos, który należał do Marco.
- Nie wyjdę, bo będziesz chciał mi coś zrobić - powiedziałam.
-No ale nie będziesz chyba siedzieć tutaj cały dzień.
-Skąd ty to wiesz ?
-Wyjdź zrobisz tylko mi małą przysługę - czułam że w tej chwili się uśmiecha.
-Jaką ? - spytałam.
-Wyjdź to zobaczysz - było dać się rozpoznać że Marco coś knuję, ale co mi tam raz się żyję
- Jak mi coś zrobisz to nigdy w życiu się do ciebie nie odezwę - powiedziałam po czym otworzyłam drzwi od kabiny i ujrzałam opierającego się Marco o ścianę,
-To teraz dla mnie przysługa - podszedł do mnie bliżej, dla mnie było to za blisko. Położył jedną rękę mojej tali, przez co poczułam rozchodzące się ciepło po moim ciele i motylki w brzuchy. Mogłam się domyślić jaką mógł wymyślić Marco przysługę. Staliśmy tak przez chwilę patrząc sobie w oczy, ale po chwili Marco pokazał policzek. Trochę się zastanawiałam czy to zrobić, aż w końcu się odważyłam. Delikatnie wargami pocałowałam go w policzek, po czy od razu się od niego odsunęłam.
-Może być ? - spytałam po czym dodałam. - Masz mi nic nie zrobić.
-Z tym pocałunkiem to nie tak do końca, chyba wiadomo że wolałbym w usta, ale to nic jakoś
ujdzie - uśmiechnął się, a ja odpłynęłam kocham jego uśmiech jest taki cudny. Nawet nie da się go opisać, po jakiejś chwili wróciłam do rzeczywistości.
-Może chodźmy do chłopaków ? - spytałam.
-Jak chcesz ja mogę tutaj siedzieć z tobą - wybrałam opcję żeby iść do chłopaków, po czym równocześnie ruszyliśmy do drzwi. Kiedy wychodziliśmy z tej łazienki równo weszliśmy w futrynę, po czym w niej utknęliśmy.
-Ja byłem pierwszy w tym wyjściu, a ty się wepchałaś - kiedy Marco to mówił w między czasie się śmieliśmy.
-Dobrze wiesz że ja byłam pierwsza, ale ty taki grubas, więc przyznam ci rację - Marco udał że się na mnie fochnął, a ja omal nie wybuchłam śmiechem, po czym jak by nic poszłam bez niego. Po paru sekundach usłyszałam kroki za sobą, oczywiście był to Reus.
-Już ci miną ten foch ? -spytałam.
-Nie - powiedział z ironią.
-Aha.
-Ej , obraziłaś się na mnie ? - uśmiechnął się, czy on musi się uśmiechać. On mnie tym po prostu rozbraja,
-Czego tak myślisz ? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
-Intuicja.
-To lepiej się nie słuchaj swojej intuicji - powiedziałam wychodząc z tunelu.
-Co wy tam robiliście ? - spytał jak zawsze dociekliwy Robert.
-Zemsta, a co inne ? - spytał Marco.
-No wiesz - poruszył zabawnie brwiami.
-Wam to tylko jedno w głowie. Lewusku o tym wszystkim powiem Ani - wyciągnęłam telefon z kieszeni, wybierając numer do Ani, ale gdy już miałam nacisnąć na zieloną słuchawkę. Robert zabrał mi telefon i poszedł go dać Łukaszowi.
-Teraz jest on bezpieczny - powiedział Lewy.
-Łukasz daj mi telefon - krzyczałam.
-Nie - odkrzyknął.
-To tak jak zaraz nie dostanę telefonu, od Łukasza. Nie będę się do was odzywać, więc to jest wasz wybór.
-Dlaczego ja też za to obrywam ? - oburzył się Marco.
-Bo to jest twój przyjaciel. Macie od tej chwili 5 minut - powiedziałam po czym poszłam robić zdjęcia chłopakom. W końcu mam tutaj praktyki.
     Miałam nie mały ubaw kiedy widział Marco i Roberta proszącego Łukasza o telefon. Łukasz przez ten cały czas był nieugięty, więc nie będę się do nich odzywać. Jedynie co mnie ciekawiło to która teraz jest godzina, ale jakoś wytrzymam.



                                                  ***

                                                  (oczami Marco)



     Gdy mieliśmy trening ja z Mario się kłóciliśmy jak zawsze. Kiedy Mario kopnął bardzo mocno piłką we mnie. Ja zrobiłem unik, a piłka idealnie trafiła w głowę trenera. Ta sytuacja wyglądała kosmicznie, jeszcze to gdy trener próbując się ratować, złapał się Marceli i się wywalili. Myślałem że umrę tam ze śmiechu, bo aż mnie bolał brzuch, a to zdarzało się dość rzadko.
     Kiedy trener dał mi pozwolenie na zemstę na Mario, oczywiście że skorzystałam, ciekawe kto by z tego nie skorzystał.


                                                  ***



     Robert zabierając Marceli telefon wciągnął mnie w problemy, chociaż się nie dziwie bo zawsze tak robił. Kiedy Marceli mieliśmy oddać ten telefon w 5 minut, wiedziałem że to nie będzie lada zadanie. Chyba każdy kto zna Łukasza wie że jest uparty, więc będzie nam trudno odzyskać ten telefon. Tak jak się okazało było to bardzo trudne.
-Łukasz no prosimy cię, daj nam ten telefon, zrobimy wszystko tylko go nam daj - mówił Robert.
-Nie dam wam go i koniec - powiedział stanowczo.
-No to mamy przewalone - powiedział Robert, a raczej stwierdził.
-A kto mnie w to wpakował ? Ty.
-No sory - przepraszał mnie Lewy. -Ej a może damy jej swój - powiedział Lewy.
-Ty dajesz swój - powiedziałem.
-No ale wiesz - zaczął się wykręcać.
-Dobra dam jej swój - powiedziałem, po czym po kryjomu poszedłem do szatni po telefon. Kiedy go wziąłem od razu poszedłem do Marceli żeby go dać.
-Marcela nie odzyskaliśmy twojego telefonu, ale daje ci mój - podałem jej telefon.
-Chciałam swój - powiedziałam.
-Łukasz odda ci twój po treningu, a do tego czasu masz mój do dyspozycji.
-Marco później pogadasz z Marcelą - krzyczał trener, a ja posłusznie poszedłem ćwiczyć.



                                                  ***

                                                   (oczami Marceli)



     Marco swoim gestem mnie trochę zaskoczył nie spodziewałam się po nim tego. Było mi miło że chciał odzyskać telefon, ale mu się nie udało i dał mi swój w zamian. Trochę się dziwnie czułam trzymając iPhone 6, w końcu na taki telefon nie było mnie stać. Kiedy Marco poszedł ćwiczyć, telefon włożyłam do tylnej kieszeni, żeby go nie rozwalić, bo bym później musiała mu oddać pieniądze. Piłkarzy takich jak on jest stać na luksusy, Marco by mógł kupować sobie taki telefon codziennie, a nie tak jak zwykli ludzie.


                                                  ***



     Po treningu chłopaków od razu poszłam do domu, miałam czekać na Łukasza, ale on by siedział w tej szatni wieki, więc postanowiłam się przejść. W końcu to było zdrowsze dla mnie i dla mojego zdrowia.


                                                 ***



     Kiedy była już w swoim pokoju, złapałam za kieszeń żeby wyciągnąć z niej telefon. Ujrzałam wtedy telefon Reusa a nie mój, zapomniałam mu oddać. Ciekawe kiedy on się skapnie że nie ma telefonu. Odłożyłam jego własność na biurku, żeby go przez przypadek go nie rozwalić i poszłam do Ewki, która siedziała w salonie, sprawdzając coś na laptopie.
-Co robisz ? -spytałam.
-Co jest lepsze Dubaj czy Kreta ? - spytała, ale niestety nie usłyszałam odpowiedzi na moje pytanie, więc sprawdziłam sama.
-Oby dwa są to piękne miejsca, ale chyba jednak to lepsze to Kreta.
-Ok to my jedziemy na Kretę - powiedziała, a ja nie wiem czy się przesłyszałam, ale chyba powiedziała "my".
-Powinnaś chyba powiedzieć wy.
-Ty też jedziesz.
-Nie jadę - sprzeciwiłam się.
-Jedziesz i koniec, jak nie to powiem Łukaszowi i ty będziesz z nim rozmawiać.
-A kto jedzie ? - spytała, byłam pewna że jeszcze ktoś jedzie.
-Ja, Ann, Ania, Cathy, Agata, Łukasz, Robert, Mats, Kuba, Mario, Marco i ty.
-Pojadę pod jednym warunkiem, że nie będę miała pokoju z Marco.
-To jest załatwione, więc jedziemy za trzy dni - a ja wytrzeszczyłam oczy.
-Jak to za 3 dni ?
-No jutro chłopaki grają ostatni mecz i jedziemy - uśmiechnęła się.
-Ok - powiedziałam i poszłam do siebie, wzięłam mp3 po czym włączyłam muzykę, a następnie się położyłam.



                                                  ***

                                                   (oczami Marco)



     Kiedy wszyscy wyszli z SIP trochę się zdziwiłem i nie tylko ja, bo Marceli nie było, chociaż sam jej się nie dziwie, komu by się chciało tyle czekać. Wszyscy poszliśmy do swoich samochodów i pojechaliśmy do własnych mieszkań.


                                                  *** 



     Samym wieczorem naszła mnie chęć na bieganie, poszedłem więc po słuchawki i po telefon. Słuchawki szybko znalazłem za to gorzej było z telefonem, ponieważ nie mogłem go znaleźć. Dopiero po jakiś 5 minutach przypomniałem sobie, że Marcela nie oddała mi telefonu. Od razu postanowiłem że go odbiorę, wziąłem kluczyki i pojechałem do Piszczków.


                                                  *** 



     Kiedy byłem pod drzwiami, postanowiłem że zachowam się kulturalnie i zadzwonię dzwonkiem, a nie tak jak zwykle wejdę bez pukania. Drzwi jak zazwyczaj otworzył mi gospodarz i od razu mnie wpuścił do środka, a ja spytałem.
-Marcela jest u siebie ? Bo chce odebrać swój telefon.
-Jest - powiedział a ja poszedłem w stronę pokoju Marceli. Gdy byłem pod jej pokojem, zapukałem ale nie usłyszałem nic, spróbowałem ponownie i to samo. Kolejnego razu nie było bo wszedłem do pomieszczenia.
Ujrzałem na łóżku Marcele która zapewne śpi, podszedłem bliżej i byłem pewny że śpi. Rozejrzałem się po pokoju, w poszukiwaniu telefonu. Po chwili go znalazłem i po cichu wyszedłem z jej pokoju, żeby jej nie obudzić. Wstąpiłem jeszcze do salonu w którym znajdowali się Ewka i Łukasz.
-Masz telefon ? - spytał Łukasz.
-Mam - pokazałem mu że jest cały.
-Jeżeli chodzi o nasz wyjazd to jedziemy na Kretę - poinformowała mnie Ewka.
-Mi pasuję, dobra ja będę leciał, w kocu trzeba jutro wygrać ten ostatni mecz.
-Zgodzę się - powiedział Łukasz.
-Zdzwonimy się jakoś - powiedziałem i poszedłem w stronę wyjścia.


                                                   ***



      Kiedy byłem pod domem miałem iść biegać, ale jednak zrezygnowałem z tego. Muszę mieć na jutro siłę, więc wziąłem prysznic i poszedłem spać. Długo czekać nie musiałem bo szybko odpłynąłem w krainę Morfeusza  


  
_______________________________________________________________

Przepraszam was że tak długo nie dodawałam rozdziału, ale nie miałam czasu. Dopiero dzisiaj się zmobilizowałam i napisałam rozdział.
Jeżeli chodzi o następny postaram się go dodać jak najszybciej.
Dzisiaj nasze pszczółki przegrały mecz, ale odegramy się w Berlinie.

Echte Liebe



sobota, 2 maja 2015

Rozdział 11

Podczas czekania na Łukasza postanowiłam wyciągnąć telefon sprawdzić która jest godzina. Nie zdążyłam nawet jej sprawdzić, a telefon wyleciał mi z rąk, roztrzaskując się na betonie. Kucnęłam i zaczęłam zbierać jego części po czym go złożyłam. Nagle usłyszałam jakąś kłótnie niedaleko mnie. Wstałam a moim ukazał się Marco i Erik, którzy się kłócili, a po chwili zaczęli szarpać. Pobiegłam do nich żeby ich uspokoić.
-Ej spokój - krzyknęłam, a gdy nie otrzymałam zamierzonego skutku postanowiłam ich rozdzielić. Nie zdążyłam niczego zrobić a przeszedł mnie straszliwy ból na twarzy. Oberwałam tak że aż upadłam na ziemię. Wtedy jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki przestali się bić i spojrzeli na mnie. Dotknęłam ręką mojej wargi po czym spojrzałam na dłoń, na której była krew. Na początku byłam trochę w szoku ale po chwili doszło do mnie co się stało i kto mnie tak załatwił. Tą osobą okazał się być ... Erik.
-Marcela na prawdę nie chciałem, przepraszam cię - Erik zaczął mnie przepraszać, z zatroskaną twarzą.
-Było się nie bić - powiedziałam z urazą.
-Chodź musimy coś z tym zrobić - powiedział Marco po czym wziął mnie za rękę i pomógł mi wstać. Poszliśmy w stronę SIP, kiedy tak szliśmy spotkaliśmy Łukasza.
-Co ci się stało ? - powiedział szokowany moim wyglądem.
-Później wszystko ci wyjaśnimy - powiedział Marco.
Weszliśmy do pomieszczenia w którym znajdował się lód, plastry i takie tam jeszcze inne rzeczy. Marco kazał mi usiąść, a sam wziął potrzebne rzeczy i zaczął oczyszczać mi ranę, dokładnie mi się przyglądając. Ja patrzyłam się na niego skupiona. Gdy polał moją wargę wodą utlenioną aż syknęłam z bólu.
-Ał to boli - powiedziałam.
-Po boli i przestanie - cień uśmiechu przeszedł po jego twarzy.
-Marco mogę ci zadać pytanie ? - spytałam
-Śmiało, pytaj - uśmiechnął się.
-Dlaczego pobiłeś się z Erikiem ?
-Miałem swoje powody - powiedział wymijając się od odpowiedzi.
-Jakie ? - przyciskałam go w końcu chce się dowiedzieć o co poszło.
-Stare porachunki - wiedziałam że kłamie, było widać to z jego oczu.
-Skoro nie chcesz mi powiedzieć to nic tu po mnie - wyszłam z pomieszczenia. Gdy byłam przy wyjściu z SIP Marco złapał mnie za nadgarstek, po czym mnie odwrócił.
-To nie jest tak że nie chce tylko ja nie mogę. A to i tak jest sprawa między mną, a nim - uśmiechnął się zalotnie. Westchnęłam po czym się odezwałam.
-Okej niech ci będzie, odwieziesz mnie ?
-Tak - odpowiedział po czym poszliśmy do jego samochodu. Całą drogę tak jak zwykle pokonaliśmy w ciszy.
-Dzięki za wszystko - uśmiechnęłam się, po czym wysiadłam z samochodu i udałam się do domu. Gdy weszłam do domu i szłam do swojego pokoju. Usłyszałam wołanie z salonu.
-Marcela chodź tutaj - krzyczał Łukasz jak by nie mógł wstać i podejść, a nie krzyczy na całe mieszkanie.
-Idę.
-Siadaj - powiedział Łukasz stanowczo. -Teraz masz nam opowiedzieć co się stało ?
-No to Marco i Erik się kłócili, niestety ja nie wiem o co bo Marco nie chciał mi powiedzieć. Wracając do historii to ja poszłam ich uspokoić bo zaczęli się szarpać, wtedy Erik niechcący mnie uderzył.
-To dobrze że gorzej to się nie skończyło - powiedziała Ewka.
-Dobra na jedno pytanie nam odpowiedziałaś to teraz na kolejne. Co się wydarzyło między tobą a Marco ? On cię skrzywdził jak tak to powiedz, ja się z nim rozprawie - pierwszy raz poznałam Łukasza z tej strony, on zawsze jak najdalej od bójek, a teraz by się bił.
-A co to jakieś przesłuchanie ? - spytałam z ironią.
-Jeśli mi nie odpowiesz to zaraz pojadę do niego i on mi wszystko powie.
-Ile razy mam ci mówić że nic się nie stało, a i w końcu jestem dorosła i wiem co robię.
-Tylko że ja ci nie wierze.
-Łukasz przestań już - Ewka starał się uspokoić Łukasza. -Marcela jest dorosła może robić co chce, przecież nie jest małym dzieckiem żeby ją pilnować.
-Ja prowadzę ważną z Marcelą.
-A mogę wiedzieć komu ty wierzysz ? - spytałam po czym dodałam. -A ja chyba lepiej wiem co się tam działo bo z nim byłam.
-To dlaczego ty i on się zmieniliście po tym powrocie ? Wcale ze sobą nie rozmawiać i się chyba unikacie.
-Nie rozmawiamy ze sobą bo każdy nas sobą swata, a my do siebie nie pasujemy.
-Dobra mów sobie co chcesz, ale ja dzwonie po Reus'a - Łukasz wstał i gdzieś sobie poszedł.
-Nie przejmuj się on czasem taki jest - powiedziała Ewka po czym mnie przytuliła.
-Dlaczego on mi nie wierzy ? - spytałam.
-Naprawdę ty i Marco się zmieniliście więc musiało się coś stać, ale jak nie chcesz to nie mów. To są i tak twoje i jego sprawy - nagle do oczu napłynęły mi łzy.
-Ewka ale na prawdę nic się miedzy mną a nim nie stało - starałam się wybrnąć z niekomfortowej sytuacji.
-Nie płacz wszytko jest dobrze - po raz kolejny mnie przytuliła.
-Marco zaraz przyjedzie - powiedział Łukasz.


                                                      ***



Po jakiś 10 minutach w mieszkaniu rozbrzmiał dzwonek. Po chwili w salonie pojawił się Reus.
-Marcela co ci jest ? - spytał zatroskany.
-Nic - spojrzałam na niego ze szklonymi tęczówkami.
-Marco siadaj - powiedział Łukasz. -To może ty mi powiesz co między wami się wydarzyło, bo z niej nic nie da się wyciągnąć.
-Między nami nic nie zaszło.
-To dlaczego się tak zmieniliście ? - spytał ponownie.
-Z czasem ludzie się zmieniają - spojrzał się na mnie po czym się uśmiechnął.
-Jaki z ciebie poeta - powiedział ironicznie Łukasz. -A teraz może tak powiedzieć nam na serio - czułam że Łukasz się zaraz wszystkiego dowie, więc wstałam jak by nic i po cichu poszłam do siebie. Rzuciłam się na łóżko i tak po prostu zaczęłam płakać, te wszystkie wydarzenia na mnie źle działają. Musiałam dać opust emocjom.



                                                    ***

                                                    (oczami Marco)



To wszystko zaczęło mnie przerastać, miałem nawet takie myśli żeby skończyć granie, ale po czasie mi przeszło. Piłka nożna jest dla mnie bardzo ważna. Od teraz muszę zacząć wszystko naprawiać a nie żyć przeszłością . Akcja z pod stadionu kiedy wymieniłem się z Erikiem słowami, coś we mnie pękło i to ja zacząłem tą szarpaninę. Kiedy Marcela oberwała dopiero wtedy przestaliśmy się bić. Poszedłem z Marcelą i pomogłem jej z tą raną, po czym ją odwiązałem do domu.


                                                   ***



Gdy byłem u siebie w domu i miałem robić sobie coś do zjedzenia, usłyszałem dźwięk telefonu. Na wyświetlaczu było napisane że to Łukasz.
-Cześć Marco. Możesz przyjechać ? - powiedział Łukasz.
-Zaraz będę - odpowiedziałem po czym poszedłem do samochodu.
Przez całą drogę zastanawiałem się co odemnie chce Łukasz. Jego głos był trochę inny niż zawsze a może coś się stało. Kiedy byłem pod drzwiami zadzwoniłem i we własnej osobie otworzył mi drzwi. Poszliśmy do salonu i tam zobaczyłem Marcele jak by płakała. Bardzo chciałem ją przytulić i pocieszyć, żeby się uśmiechnęła. Niestety nawet tego nie mogłem zrobić tylko po prostu ją spytałem, co jej jest. Kiedy Łukasz zaczął swoje przesłuchanie myślałem co Marcela mogła powiedzieć, żeby nasze rozmowy były podobne. Łukasz był aż tak zajęty tymi pytaniami, że po kilku minutach zobaczył że Marceli nie ma.
-A gdzie jest Marcela ? - spytał.
-Poszła.
-Miała tu siedzieć - powiedział trochę wściekły, po czym ruszył w stronę jej pokoju.
-Łukasz ja z nią porozmawiam. Zrozum nic się między nami nie stało. Ja coś do niej czuję, więc nie mogłem jej nic zrobić, jest zbyt ważna dla mnie.
-Dobra wierze ci, idź z nią porozmawiaj - powiedział Łukasz, a ja aż odetchnąłem z ulgą.
Po cichu wszedłem do pokoju i zobaczyłem Marcele która była zrozpaczona. Leżała na łóżku, wtulona w  poduszkę, przy czy płacząc. Postanowiłem że zaryzykuję i się położę koło niej, kiedy leżałem koło niej, przytuliłem ją.
-Marcela proszę cię nie płacz - podniosła głowę i chyba nie wierzyła że to ja.
-Co ty tutaj robisz ? - spytała po czym uwolniła się z mojego uścisku.
-Przyszedłem do ciebie za Łukasza. Nic nie wie co się stało.
-To dobrze, Marco możesz wyjść chce zostać sama - uśmiechnęła się.
-Jak chcesz, cześć - pocałowałem ja w policzek. W głębi duszy chciałem żeby mnie zatrzymałam i żebym z nią został, ale to były tylko moje marzenia.
-Masz być jutro na treningu - powiedziała.
-Będę - uśmiechnąłem się i wyszedłem. Kiedy szedłem do wyjścia, zatrzymał mnie Łukasz.
-Dlaczego tak szybko wyszedłeś ?
-Ponieważ Marcela była zmęczona, zresztą ja też jestem. Cześć - powiedziałem wychodząc z domu.


                                                     ***



Kiedy byłem już w swoim mieszkaniu zrobiłem sobie coś do jedzenia, w końcu nie będę cały dzień głodował. Gdy byłem sam w domu i zaczęło mi się nudzić, zadzwoniłem do Mario żeby przyjechał.
Po trzech sygnałach usłyszałem głos w telefonie.
-Słucham ? - powiedziała jakaś kobieta.
-Mogę rozmawiać z Mario - powiedziałem.
-Mario ktoś do ciebie - krzyczała kobieta.
-Halo - usłyszałem kumpla.
-Możesz przyjechać do mnie ? - spytałem.
-No wiesz jestem trochę zajęty, a jest to coś ważnego ?
-Nie spoko nie musisz przyjeżdżać - powiedziałam po czym dodałem. -Cześć - rozłączyłem się.
Miałem dzwonić jeszcze do Kevina, ale już nawet nie chce mi się nic. Poszedłem do salonu i włączyłem telewizor, leciał jak zawsze jakiś badziewny serial. Który obejrzałem, ale gdy by ktoś mnie zapytał o czym był, na pewno nie był bym w stanie odpowiedzieć, bo nic z niego nie pamiętałem. Oglądałem te seriale tak aż do wieczora. Wieczorem wybrałem się na krótkie bieganie, a później po bieganiu wziąłem prysznic i zrobiłem sobie coś do zjedzenia. Gdy zjadłem i przeleciałem wszystkie kanały i nic mnie zaciekawiło, poszedłem spać.



                                                       ***

                                                        (oczami Marceli)



Kiedy ktoś mnie przytulił od tyłu poczułam takie ciepło, od tej drugiej osoby. Byłam pewna że ta osobą okaże się być Łukasz, ale się myliłam tak jak zawsze, bo to był Marco. Szczerze nie czułam już aż tak bardzo urazy do niego za te porwanie. Widać że się stara poprawić ze mną kontakt. Kiedy pojechał wstałam i poszłam zrobić sobie coś do zjedzenia. Kiedy zjadłam tosty poszedłem do siebie i włączyłam laptopa. Po chwili wpadł do głowy mi pomysł że obejrzę Love Rosie, kocham ten film który już znam na pamięć. Mogę go oglądać 1000 razy a mi się nie znudzi, niektórzy kochają tego Kevina w domu a ja ten film. Po prostu jest świetny nie do opisania.
Gdy tak sobie oglądałam ten film nawet nie pamiętam w której chwili odpłynęłam do krainy Morfeusza.



                                                        ***

                                                        (oczami Łukasza)



Po rozmowie z Marcelą i Marco dotarło do mnie, że za bardzo mnie poniosło i powinienem ich przeprosić za to. Marcela jest dla mnie jak młodsza siostra i może to dlatego mnie aż tak poniosło. Nigdy nie dopuszczę żeby ktoś zranił Marcela, a jak by ktoś coś jej zrobił to by miał do czynienie ze mną, więc nie warto. Kiedy się już tak dobrze uspokoiłem, poszedłem do Marceli żeby ją przeprosić. Niestety Marcela spała z laptopem, więc wziąłem laptopa i położyłem go na biurku, po czym poszedłem do sypialni.
-Pogodziłeś się z nią ? - spytała Ewka.
-Śpi, a nie będę jej budził - powiedziałem i położyłem się koło mojej żony.
-Jutro z nią porozmawiasz - powiedziała, a następnie zgasiła światło.
-Na pewno - pocałowałem ją w policzek, po czym dodałem. -Dobranoc - przytuliłem Ewkę.
-Dobranoc.


__________________________________________________________________

W końcu napisałam ten rozdział. Nie wyszedł tak jak za bardzo chciałam, ale się pojawił.
Mam nadzieję że chociaż trochę się spodoba :)


Na miły wieczór pszczółki z dzisiejszego meczu. ;)