niedziela, 29 marca 2015

Rozdział 7

Kiedy wygadałam przez nie nagle ktoś ... 



nagle ktoś mnie pociągną w skutek czego wleciałam w czyjeś ręce. Niestety nie zdążyłam zobaczyć kto to ponieważ założył mi coś na głowę. Bardzo się bałam chciałam krzyczeć ale miałam zaklejone usta. Poczułam że jestem gdzieś niesiona, a później otwieranie drzwi samochodu i że gdzieś mnie kładzie na pewno była pewna że do samochodu. Gdy mnie ta osoba położyła zaczęła mi wiązać ręce a następnie nogi., starałam się wyrwać ale nie dawało to skutku. Kiedy miałam związane nogi i ręce usłyszałam że ktoś zamyka drzwi z mojej strony, a później wchodzi z drugiej strony z przodu. Przez całą drogę próbowałam jakoś uwolnić ręce ale to wszystko nadaremne. Osoba która prawdopodobnie siedziała za kierownicą, odezwała się.
-Czy możesz się tak nie wiercić bo i tak to nic ci nie da. Zapamiętaj i tak się nie uwolnisz skarbie - gdy powiedział ostatnie słowa poczułam jego ohydną rękę na moim kolanie.
Wtedy zaczęłam się bardziej szamotać gdy to nic nie dawało uspokoiłam się. Po jakiejś godzinie chociaż dla mnie trwało to wiecznie samochód staną. Usłyszałam jak kierowca wychodzi, a później otwiera drzwi z mojej strony drzwi, następnie mnie wyją zapewne z samochodu. Po pewnej chwili poczułam że przywiązuje mnie do czegoś.
      Po chyba pół godziny zdjął mi worek z głowy i wtedy ujrzałam mężczyznę w kominiarce. Ten mężczyzna był bardzo dobrze zbudowany i wysoki. Siedziałam przywiązana do fotela rozejrzałam się po pomieszczeniu w którym się znajduję  i zobaczyłam że to najprawdopodobniej jest to salon. Te pomieszczenie miało kominek gdzie było już napalone, kanapa, stolik z dwoma krzesłami  oraz jeszcze jeden fotel naprzeciwko mojego. W pewnej chwili mężczyzna wstał i delikatnie zdjął mi taśmę z ust. Spojrzałam na niego wystraszona a on się odezwał.
-Nie bój się nic ci nie zrobiłem - gdy to mówił było słychać że się śmieje jednocześnie, a po mnie przeszły dreszcze.
-Już mi zrobiłeś - powiedziałam bardzo wkurzona a z drugiej strony bardzo się bałam co zrobi.
-Przecież na razie ci nic nie zrobiłem.
-Dlaczego mnie tu przetrzymujesz ! Co ja ci zrobiłam ? - spłynęły mi łzy po policzku, mężczyzna podszedł i wytarł mi łzy. Gdy jego ręka dotknęła mojego policzka bardzo się wystraszyłam, myślałam że będzie chciał mnie skrzywdzić. Gdy trzymał tak rękę na moim policzku chciałam go ugryźć ale mi się nie udało bo owy ktoś zabrał rękę. Po jego oczach było widać że był zaskoczony moją reakcją lecz szybko zmienił się się zarys i było tak jak wcześniej. Mój oprawca wstał z fotela gdzie wcześniej siedział i zniknął za ścianą. Po kilku minutach przyszedł z jedzeniem.
-Masz jedz i nie ma tam trucizny - położył jedzenie na stole po czym zaczął mnie rozwiązywać.               Wykorzystując okazje że zostałam uwolniona zamachnęłam się i uderzyłam go w twarz. W skutku uderzenia zachwiał się, a ja wykorzystując okazje wyminęłam go i zaczęłam uciekać. Ponieważ że nie znałam drogi do wyjścia skręciłam w lewo i biegłam przez długi korytarz, niestety nie zdążyłam dobiec do końca gdyż pod wpływem wielkiego ciężaru zostałam wywrócona, a przyczyna tego upadku była na mnie. Został przygnieciona brzuchem do podłogi a moje ręce zostały unieruchomione przez mojego oprawce. Po chwili poczułam że mój oprawca się podnosi, pociągając za ramiona. Zaczął mnie ciągnąć do pomieszczenia w którym się wcześniej znajdowałam. Kiedy byliśmy w tym pomieszczeniu popchną mnie na fotel po czym zawiązał mi ręce tak jak wcześniej. Przez ten cały czas się nie odzywałam ponieważ widziałam że jest bardzo wściekły za tą ucieczkę.
-To ja ci okazuje łaskę, daję ci jedzenie a ty się tak odpłacasz. Powinnaś się cieszyć że żyjesz a nie z takimi akcjami - krzyczał coraz głośniej, podszedł do mnie i się zamachną ale mnie nie uderzył.
-No walnij mnie ! Co nagle stchórzyłeś ? - zaczęłam krzyczeć do niego. On bez słowa wyszedł i mnie zostawił samą. Ja z bezsilności zaczęłam płakać a po 5 minutach zasnęłam.



                                                        ***




 Gdy się obudziłam i otworzyłam oczy zobaczyłam się gapiącego się we mnie mężczyznę. Gdy patrzyliśmy sobie prosto w oczy przez chwile on wstał i wyszedł z pomieszczenia. Po chwili niestety wrócił zobaczyłam że w ręce trzyma talerz z jedzenie. Gdy kład jedzenie na stolik zobaczyłam że lekko podwiną się rękaw bluzy. Ujrzałam na jego ręce kawałek tatuażu. Byłam pewna że gdzieś go już widziałam ale nie pamiętam u kogo. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie głos mężczyzny.
-A teraz odwiąże a teraz odwiąże ci jedną rękę i dam jedzenie. Nawet nie próbuj swoich wybryków ponieważ możesz tego gorzko pożałować. Rozumiesz ? - spytał, kiwnęłam mu potwierdzająco głową bo nie miałam siły mówić. Odwiązał mi prawą rękę i podał mi jedzenie. Usiadł na fotelu który znajdował się naprzeciwko mnie, a kiedy zauważył że nie jem odezwał się ponownie. -Jeśli chcesz jeszcze pożyć to jedz - gdy to powiedział postanowiłam że trochę zjem. Gdy zjadłam mężczyzna związał mi rękę. Po zaniesieniu przez mężczyznę naczyń wziął krzesło i postawił je koło fotela na którym ja siedziałam. Opuszkami palców przejechał po moim odsłoniętym ramieniu, na ten dotyk aż zadrżałam.
-Zabierz tę łapę - warknęłam w jego stronę.
-Będę robił to co chce - gdy to mówił zobaczyłam błysk w jego oczach, nagle zaczęły mi spływać łzy po policzku chciałam to zahamować ale się nie dało. W pewnej chwili usłyszałam dźwięk telefonu to był telefon mojego oprawcy. Mężczyzna odebrał telefon i wyszedł z pomieszczenia. Po paru minutach wrócił wziął kluczyki i gdzieś sobie poszedł.



                                                           *** 




Gdy mój oprawca wyszedł nawet nie wiem kiedy zasnęłam w końcu jestem bardzo przemęczona. Kiedy się przebudziłam zobaczyłam przez okno że jest ciemno, czyli musiałam bardzo długo spać bo jak zasnęłam było jeszcze jasno. Po paru godzinach snu i tak byłam wykończona jedną dobrą wiadomością było to że nie widziałam mego oprawcy. Po półtora godziny znowu odpłynęłam.

   


__________________________________________________________________

Bardzo długo mnie tutaj nie było ale nie miałam czasu na nic. Dzisiaj znalazłam odrobinę czasu na napisanie krótkie rozdziału. Następny rozdział pojawi się przed świętami albo po świętach.
Dzisiaj trzymamy kciuki za reprezentację Polski i Niemiec. :)

wtorek, 3 marca 2015

Rozdział 6

Tą osobą był ... Felix.
-Przepraszam - powiedziała.
-To ja przepraszam - powiedział po czym usiedliśmy przy pobliskiej ławce.
-Stało się coś ? - zapytał.
-Nie wszystko ok.
-Ale przecież widzę że coś jest nie tak - ciągle drążył tamten temat. -Czy to jest związane z Marco ? - spojrzałam przed siebie, unikając jego wzroku.
-Nie to nie jego wina, a jak się udały zdjęcia - starałam się zmienić temat.
-Nie zmieniaj tematu - spojrzał na mnie srogo.
-No a co mam ci odpowiedzieć jak znasz odpowiedź na te pytanie - zdziwiłam się gdy mnie przytulił.
-Wszystko będzie ok - uśmiechnął się do mnie.
-Ja już idę bo zimno się zrobiło - wstałam z ławki i już szłam, a Felix złapał mnie za nadgarstek.
-Odprowadzę cię - zaczęliśmy iść, przez całą drogę rozmawialiśmy o wszystkim. Gdy byliśmy pod moim domem odezwałam się.
-Cześć - pocałowałam go w policzek. -Dziękuję za rozmowę - poszłam w stronę domu.
-Cześć - odpowiedział.



                                                  ***

 

 

     Dzisiaj sobie długo nie pospałam bo Łukasz przyszedł i mnie zbudził.
-Marcela wstawaj szkoda dnia - krzyczał mi do ucha.
-Pogięło cię nie umiesz obudzić jak normalny człowiek, a nie drzesz się do ucha ! - co za człowiek, przynajmniej raz mógłby obudzić normalnie.
-Sama mówisz że jestem nie normalny.
-Wyjdź - krzyknęłam po czym rzuciłam w niego poduszką a on mi oddał. 
-Przypomnę ci że Ewka z Sarą jadą o 11 na lotnisko - wyszedł.
     Spojrzałam na telefon i byłam godzina 9:30. Boże zapomniałam że dziś Ewka z Sarą jadą do Polski. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i poszłam do kuchni, Ewka robiła śniadanie dla małej Sary a ja zrobiłam sobie kanapki i usiadłam koło Sary.
-Mamusiu ja już nie mogę tego zjeść - mówiła mała Sara.
-Sara zjedz żebyś miała siłę na podróż - powiedziałam.
-Ale jeszcze troszkę tylko zjem - zaczęła znowu jeść zupkę.
-Dziękuję - powiedziała Ewka, do kuchni przeszedł Łukasz i pocałował Ewkę. Zazdroszczę Ewce że ma przy sobie osobę która ją bardzo kocha. Oni nawet chyba się nie kłócą też tak bym tak chciała, nie czekam na księcia z bajki lub tego idealnego który by nie miał żadnych wad bo takich nie ma.
-Łukasz pamiętaj ja tu rządzę pod nieobecność Ewki - zwróciłam się do Łukasza żeby zapamiętał.
-No kochanie Marcela tutaj rządzi - Ewka dała całusa w policzek Łukaszowi, te ich czułości.
-Zrozumiałem Marcela tutaj rządzi.
-Łukasz przepraszam a możesz jeszcze raz powiedzieć bo nie słyszałam - nie dowierzałam że Łukasz to powie, jak Ewka pojedzie to się zacznie walka kto tutaj rządzi.
-Marcela tutaj rządzi pod nieobecność mojej żony, usłyszałaś ?
-Tak - spojrzałam na zegarek i  była godzina 10:30, po czym ponownie się odezwałam. -My chyba musimy się już powoli zbierać jeśli nie chcemy się spóźnić.
-Łukasz zanoś walizki tylko szybko - Ewka zaczęła poganiać Łukasza.
-Ewka ja zajmę się małą a ty się szykuj - wzięłam małą na rączki.
-Ok - odpowiedziała Ewka. Ja z małą poszłam do jej pokoju żeby ją przebrać w czyste ubrania.
-Ciociu będę mogła do ciebie zadzwonić jak będziemy u babci ? - zapytała Sara.
-Oczywiście będę czekać na twój telefon - uśmiechnęłam się do Sary.
     Gdy Sara była już gotowa poszliśmy na dół, i spotkaliśmy Ewkę to jej dałam małą, i poszłam po telefon z którym rzadko się rozstaje.



                                                  ***

 

 

     Nie lubię czasu rozstań a wogule chyba nikt nie lubi się rozstawać z osobami do których się ktoś przywiązał, na początku pożegnałam się z małą Sarą. 
-Miłej podróży smerfie i udanego pobytu w Polsce - przytuliłam małą.
-Ewcia miłego lotu bez komplikacji i odpocznij tam - przytuliłam Ewkę po czym Ewka mi szepnęła mi coś na ucho.
-Dziękuję. Nie daj się Łukaszowi, zadbaj żeby nie pił z kolegami.
-Zadbam o to.
     Gdy się pożegnaliśmy Ewka z Sarą poszły na odprawę, jeszcze nam pomachali na pożegnanie.
Czyli od tej chwili zaczęła się walka z Łukaszem o dom. Gdy zniknęła nam z pola widzenia Ewka z małą z pola widzenia poszliśmy do samochodu. Przez całą drogę się do siebie nie odzywaliśmy, a gdy było czerwone światło Łukasz zadzwonił do Lewego i wziął na głośno mówiący.
-Halo - usłyszeliśmy głos Lewego.
-Siema stary, chata wolna możecie wbijać poinformuj resztę - Ewka już wyjechała a on sprowadza sobie kumpli do domu. Myśli że będzie rządził o to może tylko dzisiaj trochę a jutro ja.
-Ok - powiedział Lewy.
-Zapomniałeś kto teraz tutaj rządzi ?
-Ja - powiedział z dumą.
-Zobaczymy.
     Gdy dojechaliśmy poszłam do siebie się przebrać i poszłam biegać do parku.



                                                  ***

 

 

     Gdy wróciłam z parku w salonie byli już kumple Łukasza nie zwracając na nich uwagi poszłam wziąć szybki prysznic. Kiedy się już ogarnęłam poszłam do chłopaków byli Łukasz, Robert, Kuba, Mario i "Laluś".
-Cześć - powiedziałam.
-Cześć - powiedzieli wszyscy po kolei a ja usiadłam koło Kuby.
-Co teraz tu będziesz siedzieć i patrzeć co robimy ? - zapytał Łukasz.
-A co nie mogę ?
-Nie - powiedział Łukasz.Kiedy zobaczyłam że koło sofy stoi piwo, wstałam i je wzięłam.
-Chyba zapomniałeś zero alkoholu więc ja to rekwiruje i ja rządzę - zaniosłam piwo do swojego pokoju i zamknęłam w szafce na kluczyk po czym wróciłam do nich.
-Marcela masz przynieść piwo - rozkazał Łukasz, chyba myśli że mu oddam to chyba w jego snach.
-Nie - odpowiedziałam stanowczo, Łukasz nie zamierzał się ze mną dalej kłócić i dał już nic się nie odzywał. Nagle w kieszeni poczułam wibrację telefonu był to sms od Marco.

                                            "Możemy w cztery oczy porozmawiać."      

     Jezu jak ja nie lubię osób które są blisko siebie a piszą sms'y, chociaż jak by mi "laluś" napisał to bym się na pewno nie zgodziła. Gdy tak rozmyślałam ciągle patrzyłam się na ekran telefonu więc mogło to wyglądać dziwnie, nie na pewno to tak wyglądało. Po chwili mu odpisałam.

                                          "Nie."   

Od razu mi odpisał.

                                           "Dlaczego ? Porozmawiajmy. Proszę." 

     Na początku się zastanawiałam co mu mam odpisać z jednej strony chciałam z nim wszystko wyjaśnić, a z drugiej nie chciałam żeby mnie zranił. Po chwili namyślania odpisałam "lalusiowi".
                     
                                           "Marco daj mi spokój." 

     Szczerz to późnej trochę tego żałowałam że mu to wysłałam. Gdy "laluś" to przeczytał spojrzał się wtedy na mnie a  ja poczułam ból w brzuchu, ale po po paru minutach przestało boleć. Gdy tam siedziałam wszystko mi się znudziło i poszłam do pokoju. Łukasz bym na mnie chyba bardzo wściekły za te piwa ale mnie to nie obchodziło co on sobie myśli. Obiecałam Ewce że się zaopiekuję domem więc obietnicy dotrzymam. Gdy byłam w pokoju włączyłam muzykę i weszłam na Facebooka. W pewnej chwili na Fb napisała do mnie Ola która zawsze traktowała mnie za wroga a teraz stała się miła, więc musiało być coś nie tak. Zaczęłam z nią pisać a jej chodziło o to żeby zapoznać ją z jakimś piłkarzem. Takie plastiki jak ona nigdy się nie zmienią, lecą na bogatych mężczyzn żeby im wszystko kupowali. Zawsze się z takich ludzi śmieje bo tylko hajs i nic więcej. Mogła zapomnieć że zapoznam ją z piłkarzem ale gdy jej to napisałam zaczęła mnie wyzywać, aż śmiać się chce. Gdy przejrzałam wszystko na Facebook'u, wzięłam się za zdjęcia Lewego musiałam je w końcu kiedyś skończyć.



                                                  ***

                                                  (oczami Marco)



     Gdy przyjechałem do Łukasza chciałem porozmawiać z Marcelą ale on nie chciała ze mną rozmawiać, ale jej się nie dziwie. Najbardziej co nas rozbawiło oprócz Łukasza to jak Marcela zabrała piwo które kupiłem. Łukasz był na nią bardzo wkurzony ale gdy Marcela sobie poszła pojechał do sklepu i kupił procenty. Kiedy wszyscy byli już trochę nawaleni, Mario zaczął swoją gatke o weselu.
-Ej Marco liczę że będę pierwszy zaproszony na twoje wesele - powiedział trzymając się z ledwością na nogach.
-Ona nie chce ze mną rozmawiać i nie będzie wesela - powiedziałem.
-Ona jest moja Marco, pamiętaj - powiedział Łukasz który był chyba najmniej nawalony.
-To idź z nią porozmawiaj - wypalił Mario.
-Ok, ale jak coś nie wyjdzie to będzie twoja wina - wstałem i ruszyłem w stronę pokoju Marceli.



                                                  ***

                                                   (oczami Marceli)



     Trochę mnie zdziwiło że chłopaki są cicho ale może trochę zmądrzeli, ale jednak się myliłam prawie jak zawsze. Bo do pokoju wparował nawalony Marco który się chwiał na nogach.
-Marcela chciałem cię przeprosić - powiedział trzymając się drzwi. Z kilometra było czuć od niego alkohol.
-Masz tu siedzieć i się nigdzie nie ruszać, rozumiesz ? - spytała, po czym Marco usiadł na łóżku.
-Dobrze - odpowiedział a ja poszłam do salonu cała wściekła na Łukasza, co on sobie myśli. Gdy byłam w salonie wszyscy już spali.
     Mario był wtulony w Kubę, na sofie spał Łukasz, a na podłodze Lewy. Jak by Ewka to zobaczyła załamała by się, postanowiłam że nie będę ich budzić i poszłam do siebie. Gdy wróciłam do pokoju zastałam Marco który spał na moim łóżku, więc ja poszłam spać do pokoju gościnnego, gorzej dzisiaj już chyba nie może być. Z dzisiejszego przemęczenia bardzo szybko odpłynęłam w krainę Morfeusza.



                                                  ***

 

 

     Wstałam dzisiaj o 8 to było bardzo dziwne bo zawsze  spałam o wiele dłużej. Tak przyznam wam się lubiłam sobie długo pospać ale kto nie lubi. Poszłam szybko wziąć szybki prysznic i się ubrałam w to. A później poszłam zrobić sobie śniadanie i tam zastałam Mario który był skacowany.
-Główka boli ? - spytałam po czym zaczęłam szukać coś na kaca.  
-Boże zaraz mi pęknie głowa, masz coś na kaca ? -spytał.
-Mam - znalazłam tabletki na kaca i mu podałam.
-Dziękuje. A gdzie jest Marco ? - ponownie zadał mi pytanie.
-Śpi u mnie - gdy to powiedziałam spojrzał na mnie dużymi brązowymi tęczówkami, po czym się odezwał.
-Iiii... - ciągle się tak na mnie patrzył z czasem zaczęło wyglądać to strasznie.
-Nic.
-Na pewno nic - poruszył brwiami.
-Tak na pewno nic.
-Dobra niech ci będzie załóżmy że ja ci wierze. Idziemy ich budzić ? - spytał, co on sobie myślał że z nim spałam.
-Tak - poszliśmy do salonu.
      Na początku był Kuba, Mario powiedział że Kuba zostanie ponownie ojcem i od razu stanął na równe nogi myślałam że walne tam ze śmiechu razem z Mario. Gdy wszystkich z salonu obudziliśmy poszłam z Mario do mojego pokoju. Marco sobie słodko spał ale nie na długo, kiedy Mario miał go budzić odezwałam się.
-Nie poczekaj - wzięłam z szafki marker po czym podałam go Mario. -Narysuj mu wąsy w końcu muszę się na nim zemścić za to że tutaj spał.
-Ok - zaczął rysować wąsy, gdy zobaczyłam efekt końcowy wybuchnęłam śmiechem ale Mario jeszcze krzyknął. -Marco ! Caro jest z tobą w ciąży - gdy Mario to krzyknął Marco wstał i nic nie ogarniał, a ja razem z Mario leżeliśmy na podłodze i się śmieliśmy.
-Ale jak to ze mną w ciąży - powiedział Marco który był szokowany wiadomością, ale jego mina była bezcenna zapamiętam ją na zawsze. Po chwili wydusiłam z siebie parę słów.
-To były żarty - powiedziałam.
-To był bardzo słaby - powiedział po czym wstał i wyszedł jak by nic, chyba się na nas fochną. Gdy z Mario się opanowaliśmy poszliśmy do salonu. Kiedy weszliśmy do pomieszczenia zobaczyłam że wszyscy się śmieją ale Marco nie wiedział z czego.
-Z czego się śmiejecie ? - zapytał Marco.
-Widziałeś się w lustrze - powiedział Lewy który już się normalnie zachowywał. Marco od razu poszedł do łazienki ale gdy z niej wrócił był już umyty i chyba wściekły.
-Kto to zrobił ? - spytał po czym nastała cisza. -Mam wam to przeliterować - Marco chyba zaczął się denerwować, ale po chwili równocześnie spojrzeli na mnie i Mario. -Aha - powiedział i poszedł do kuchni a za nim Mario, a ja do swojego pokoju.



                                                      ***

                                                       (oczami Marco)



      Bardzo mnie zdenerwowali tą akcją z wąsami którą Mario i Marcela wymyślili ale długo na nich nie będę się gniewał, w końcu to mój przyjaciel i dziewczyna która mi się podoba. Gdy się dowiedziałem że to oni nie zwracając na wszystkich uwagi poszedłem do kuchni poszukać jakiś tabletek.
-Stary sory - powiedział Mario który pojawił się znienacka i podał mi leki, jak by wiedział że będę szukał.
-Kto to wymyślił ty czy Marcela ? - spytałem bo muszę wiedzieć kto to wymyślił.
-Marcela wpadła na ten plan z wąsami a ja go wykonałem. Nie gniewaj się na nią - gdy wszystko sobie wyjaśniliśmy poszliśmy do salonu. Wszyscy już się zbierali do domu ale ja chciałem jeszcze porozmawiać z Marcelą, więc poszedłem do jej pokoju.



                                                   ***

                                                    (oczami Marceli)



     Trochę z Mario przesadziliśmy z tymi wąsami teraz za bardzo nie chciałam z nim rozmawiać, ponieważ bym musiała mu spojrzeć prosto w oczy a tego nie chciałam uniknąć. Po jakiejś chwili do pokoju zaczął ktoś pukać miałam nadzieje że to nie Marco ale się myliłam.
-Możemy porozmawiać ? - spytał.
-Chyba po to tu przyszedłeś więc muszę.
-Tak musisz - powiedział stanowczo, po czym usiadł koło mnie.
-Chciałam przeprosić cię za tą akcję - spojrzałam na niego i wydusiła z siebie uśmiech.
-Ja też chce cię przeprosić za wszystko nie chce żebyś była na mnie obrażona. Wiesz masz bardzo wygodne łóżko ale ja mam lepsze.
-Debil - poczochrałam jego włosy.
-Ej - poprawił swoje włosy.
-Obiecasz mi coś ? - spytałam niepewnie.
-Obiecuje.
-To że mnie nigdy nie pocałujesz tak jak u ciebie i na boisku - spojrzałam prosto w jego brązowe tęczówki.
-Hm... postaram się tego nie zrobić, ale wiesz jesteś taka piękna i nie da ci się oprzeć - poczułam że zaczynam się czerwienić ale on zaczął się do mnie przybliżać.
-Teraz jeszcze zboczeniec - szturchnęłam go.
-A to za co ? - zrobił minę jak by nic złego nie robił. -A i zapomniałaś że romantyczny - znowu zaczął się przybliżać.
-Za to co teraz robisz - ponownie go szturchnęłam tylko tym razem mocniej.
-Ja nic nie robię - powiedział.
-Wogule - powiedział ironicznie.
-Foch - położył się na moim łóżku.
-Marco - nic mi nie odpowiedział więc się nad nim pochyliłam, a on złapał mnie w pasie i spadliśmy z łóżka. -Marco zejdź bo jesteś ciężki - wstał bez słowa i usiadł. -Ej nie fochaj się - ale znowu odpowiedziała mi cisza nagle wpadł mi pomysł do głowy że go przytulę. Wstałam i usiadłam mu na kolana i go przytuliłam. -Już koniec.
-Można tak powiedzieć - nagle do pokoju wszedł Łukasz.
-Ja wam chyba przeszkadzam - powiedział i wyszedł. To teraz będzie mi dokuczał że chodzę z Marco, a to i tak nie prawda.
-Idziesz w piątek na mecz ? - spytał Marco a ja zeszłam z jego kolan.
-Chyba.
-A masz koszulkę ?
-Nie.
-To ja ci dam - uśmiechnął się do mnie a ja ten gest odwzajemniłam.
-Z twoim nazwiskiem ? - teraz to ja mu zadałam pytanie.
-Tak - czyli Łukasz będzie miał więcej powodów na to że z nim jestem, ale miałam zbite na to co on myśli.
-Ok niech ci będzie - spojrzałam na wyświetlacz telefonu i był jeden sms, od Lewego.

                                           "Ej dziś mam czas więc jak chcesz to wbijaj."

Od razu mu odpisałam.

                                           "Ok, będę za 1-2 godziny."

-Masz plany jakieś na dzisiaj ? - spytał Marco.
-Tak.
-Szkoda że jesteś dziś zajęta - w jego głosie było słychać że jest smutny z tego powodu. -Ale jutro ja cię zajmuje jak coś.
-Nie
-Dlaczego ?
-Ponieważ wczoraj piłeś i to jest twoja kara.
-Dlaczego ja oberwałem jak ja tylko trochę piłem - starał się wytłumaczyć.
-Chyba z naciskiem na słowo "trochę".
-Nie chce się znowu z tobą kłócić więc przyznam ci rację - teraz Marco dostał wiadomość ale jego reakcja na ta wiadomość mnie szokowała. -Kurwa.
-Mogę wiedzieć co się stało ?
-Za pół godziny muszę się stawić na trening - powiedział po czy pocałował mnie w policzek i dodał. -Cześć, przyjdź na trening - wyszedł z pokoju.



                                                   *** 

                                                  (oczami Marco)



     Szkoda mi było że muszę już iść do domu chociaż nie bo na trening. Dobrze spędzałem ten czas z Marcelą, nawet się z nią pogodziłem na czy mi bardzo zależało. Gdy dostałem wiadomość to niechcącą przekląłem ponieważ nie wiem czy wytrzymam ten trening bo mam kaca po wczoraj, jak bym wiedział że będzie trening to był nie pił. Od razu po otrzymaniu wiadomości pojechałem do domu i wziąłem szybki prysznic, przebrałem się i szybko coś przekąsiłem,  i pojechałem na trening z myślą że trener nie będzie nas mordował.



                                                  ***

                                                  (oczami Marceli)



    Gdy Marco pojechał poszłam się zapytać czy będę mogła jechać na trening z Łukaszem.
-Łukasz będę mogła z tobą pojechać na trening - zrobiłam maślane oczy.
-Niech ci będzie.
-Dziękuje - ucałowałam go w policzek i poszłam do siebie. Wzięłam pendrive'a i wrzuciłam go do torebki żeby nie zapomnieć. Poszłam do łazienki się szykować bo nie miałam za dużo czasu ubrałam się w to, jeszcze wyprostowałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Gdy byłam już gotowa poszłam do salonu i zobaczyłam że Łukasz się już zbiera. Gdy wszystko ze sobą zabrał wyszliśmy z mieszkania.



                                                  *** 

 

 

     Gdy dojechaliśmy poszłam na trybuny a Łukasz jak zawsze do szatni. Gdy siedziałam na trybunach postanowiłam że zadzwonię do Ewki i Sary, po drugim sygnale odebrała Ewka.
-Halo ?
-Cześć Ewka.
-Cześć.
-Jak wam minął lot ?
-Bardzo dobrze zero komplikacji, a co u ciebie dajesz radę z Łukaszem ? - spytała.
-Tak wszystko mam pod kontrolą - postanowiłam że nie będę mówić Ewce co się wczoraj działo w domu.
-Dam ci Sarę bo chce z tobą rozmawiać - powiedziała Ewka po czym usłyszałam w słuchawce Sarę.
-Cześć ciociu.
-Cześć kochanie co tam u ciebie ? - spytałam.
-Wszystko jest dobrze a wiesz nawet będę miała ciotecznego brata - mówiła Sara która była szczęśliwa tą jej radość było słychać w rozmowie.
-Naprawdę ?
-Tak - rozmawiałam jeszcze trochę z Sarą a później jeszcze z Ewką. Gdy skończyłam rozmawiać przez telefon, poszłam na murawę i usiadłam na miejscu rezerwowych.
     Chłopaki przez cały czas się wygłupiali aż trener skończył wcześniej trening, więc pijakom się upiekło po wczorajszym melanżu ale ja się jeszcze jakoś zemszczę. Kiedy wszyscy szli do szatni ja podbiegłam do Lewego.
-Lewy mogę zrobić z tobą ten wywiad u ciebie ? - spytałam.
-Oczywiście, zaczekaj przy moim samochodzie - powiedział.
-Ok - uśmiechnęłam się do niego a on ten gest odwzajemnił.
     Jak Lewy powiedział tak zrobiłam poszłam pod jego samochód. Długo na siebie czekać nie kazał bo po kilku minutach się zjawił.
-To co jedziemy - powiedział wsiadając za kierownicą a ja miejscu pasażera.
-Tak.

                                                   *** 

Gdy byliśmy pod domem Lewandowskich, Ania od razu nas przywitała.
-Cześć - powiedziała po czym mnie przytuliła.
-Cześć - odpowiedziałam.
-Choć do salonu - powiedział Lewy po czym razem z Anią poszliśmy za nim.
-Będziesz coś piła ? - spytała Ania.
-Kawę.
-Zaraz będzie - powiedziała po czym zniknęła.
-To co zaczynamy wywiad ? - spytałam.
-Tak - powiedział Lewy a ja włączyłam w telefonie dyktafon.



                                                   ***

                                                    (oczami Marco)



     Po treningu pojechałem do Łukasza żeby go o czymś poinformować, ale za bardzo go nie będę wtajemniczał. Kiedy byłem pod jego domem poszedłem zadzwonić dzwonkiem a nie tak jak Mario robi że bez pukania wchodzi. Kiedy otworzyły się drzwi zobaczyłem we własnej osobie Łukasza i po otworzeniu drzwi poszliśmy do salonu.
-Cześć. Mam do ciebie jedno pytanie ?
-Wal prosto z mostu - powiedział Łukasz.
-Bo wiesz chce gdzieś zabrać Marcele i może jej nie być parę dni, więc chciałem cie o tym poinformować - powiedziałem.
-A dlaczego niby ? - zaciekawił się.
-Niespodzianka - skłamałem po czym dodałem. -Ale masz jej nic nie mówić.
-Ok.
-Jak coś wygadasz to masz przejebane - powiedziałem trochę głośniejszym tonem.
-Dobra nie denerwuj się bo złość piękności szkodzi.



                                                    *** 

                                                    (oczami Marceli)



     Kiedy skończyłam wywiad z Lewym pojechałam z Anią na zakupy. Z każdego sklepu co wyszliśmy mieliśmy coś kupione. Gdy był już prawie cały bagażnik z zakupami postanowiliśmy że będziemy wracać do domu. Gdy byliśmy pod domem Piszczków, Ania pomogła mi trochę pozanosić bo chłopakom dupy się nie chciało ruszyć. Ania nie wytrzymała i zwróciła im uwagę.
-Może byście nam pomogli - Ania stanęła przed ekranem telewizora.
-Kochanie przesuń się bo przegram - powiedział Lewy.
-Marco może ty nam pomożesz ? - Ania zwróciła się do Marco który nic nie robił.
-Ale co ja z tego będę miał - zrobił chytry uśmieszek w moją stronę.
-Ania nie proś ich będą coś chcieli - powiedziałam.
-Ok, chodźmy - razem z Anią poszliśmy po resztę zakupów.
    Gdy wszystko pozanosiliśmy Ania pojechała do domu, a ja poszłam do pokoju uporządkować wszystkie rzeczy które kupiłam. Kiedy wszystko było poukładane poczułam głód, więc poszłam zrobić sobie coś do przekąszeni. Gdy zajrzałam do lodówki nic nie było tylko piwo ale kątem oka zobaczyłam Nutelle i toster. Postanowiłam że zrobię sobie tosty z czekoladą, kiedy tak stałam przy blacie poczułam że ktoś mnie przytula od tyłu, ta osoba okazał się Marco.
-Marco puść mnie - starałam się wyrwać z jego uścisku.
-A co z tego będę miał - i tej jego chytry uśmieszek.
-Dam ci tosta - chciałam go przekupić.
-Jednego tylko to ja wolę tak na zawsze stać - powiedział.
-Dwa może być - lekko puścił mnie i wtedy odwróciłam się w jego stronę.
-Niech ci będzie - powiedział uśmiechając się do mnie. Gdy zrobiłam tosty podałam mu a on poszedł do chłopaków.
     Gdy sobie zrobiłam tosty poszłam do pokoju je zjeść. Włączyłam muzykę i zaczęłam konsumować tosty które były pyszne. Gdy wszystko zjadłam wzięłam laptopa i weszłam na Skype'a, zobaczyłam że dostępna jest Ewka miałam do niej zadzwonić ale ona była pierwsza.
-Cześć - powiedziała z uśmiechem na ustach.
-Cześć, co dzisiaj robiliście ?
-A dzisiaj siedzieliśmy w domu ale Sara daje popalić tutaj.
-Czyli chce się z każdym bawić ? - spytałam.
-Tak ma tyle energii tutaj - nagle za pleców Ewki pojawiła się Sara.
-Cześć ciociu - powiedziała uradowana Sara.
-Cześć smerfie - pomachałam Sarze.
-A jak tam Łukasz po treningu ? - spytała Ewka.
-Wszystko dobrze a teraz gra z chłopakami w Fife.
-Ciociu chce porozmawiać z tatą - odezwała się Sara.
-Zaraz ci dam - wzięłam laptopa i poszłam do salonu żeby dać go Łukaszowi.
-Łukasz twoja córka chce z tobą rozmawiać - powiedziałam.
-Ooo daj ten laptop - wziął odemnie laptopa i gdzieś poszedł.
-Grasz z nami w Fife ? - spytał Lewy.
-Ale ja nie umiem - skłamałam.
-Nauczymy cię - powiedział Mario.
     Niestety musieli mnie nauczyć trochę było to dla nie śmieszne bo wszystko z tych rzeczy umiałam. Gdy niby mnie wszystkiego nauczyli musiałam teraz grać przeciwko Robertowi.
-To jak ktoś z was przegra to co ma zrobić ? - powiedział Erick.
-Stawia wszystkim piwo - odezwał się Marco.  
-Zero alkoholu - powiedziałam stanowczo.
-O to niech zdejmie z siebie jedną cześć ubrania z siebie - wypalił Kuba.
-Ja się zgadzam - powiedział Lewy który był uradowany z tego.
-Nie bądź taki pewny że wygrasz - wystawiłam mu język.
-Czyli się zgadzasz ? - powiedział Erick.
-Tak - powiedziałam.
-Stójcie - powiedział nagle Mario. -Obstawiamy kto wygra ?
-Ok - powiedzieli równo. Wszyscy stawiali na Lewego tylko Marco na mnie.
-Kto przegra stawia piwo - powiedział Kuba.
     Gdy zaczęliśmy grać pierwszego gola strzelił Lewy, ale następne trzy strzeliłam ja. Gdy skończył się mecz wszyscy byli szokowani tym wynikiem a ja z Marco szczęśliwi.
-No to stawiacie mi piwo - powiedział szczęśliwy Marco.
-Skąd wiedziałeś że wygra ? - spytał Mo.
-Nie widzieliście tego że gdy ją tego uczyliście to was nie słuchała bo już to wszystko umiała.
-Marcela nie ładnie tak kłamać - powiedział oburzony Mario.
-Co Marcela zrobiła - wparował jak by nic Łukasz.
-Ja nic - wzięłam laptopa od Łukasza i poszłam do siebie.
     Resztę wieczoru spędziłam nudząc się i rozmyślając o wszystkim. Tylko nagle moje rozmyślnie przerwał mi hałas za oknem postanowiłam że wyjże przez nie. Kiedy wyglądałam przez nie nagle ktoś ...       

___________________________________________________________________
    
Bardzo was przepraszam że nie dodaje rozdziałów w czasie, ale każdego dnia kartkówka lub sprawdzian i nie mam czasu na napisanie rozdziału. Następny rozdział nie wiem kiedy dodam jeśli macie jakieś pytania zadawajcie je tutaj i jak macie blogi które czytajcie to wysyłajcie z chęcią je poczytam w wolnym czasie.
Dzisiaj trzymamy kciuki za pszczółki żeby znowu wygrali tak jak ostatnio.
Pozdrawiam Karolina :)

                                Czytasz=Komentujesz=Motywujesz